Kategorie
Fotografia

Betonowe alejki

Według polskiej szkoły zakładania parków (wyłożonej mi przez panią mieniącą się nauczycielką przyrody) podstawą parku jest asfaltowa albo betonowa alejka. No i naturalnie jej granica czyli krawężnik.
Bez tego nie ma parku a inne elementy są całkowicie zbędne.
Autorytarny ton mojej rozmówczyni sprawil, że straciłem ochotę na rozmowę z nią, ale osiągnęła pewien sukces, bo skłoniła mnie do refleksji: zacząłem się mianowicie zastanawiać, jak wygląda szkoła, w której pracują tacy nauczyciele?

A że wnioski z moich rozmyślań nie napełniały optymizmem, to postanowiłem się zająć asfaltową alejką jako taką. Zapraszam na asfalt  – na zimno, ponieważ asfalt w tym przypomina zemstę, że na zimno smakuje najlepiej.

Kategorie
Fotografia

Jedno drzewo.

W życiu każdego fotografa nieuchronnie przychodzi taki moment,  kiedy sfotografuje wszystkie dostępne tematy i musi je robic jeszcze raz.
No i począć w takiej chwili?

Mnie to na szczęście nie dotknęło, robię z mało zdjęć. Ale… nie da się ukryć, że od pewnego czasu nie jeżdżę zbyt daleko i nie poluję na nowe tematy, więc muszę radzić sobie z tym, co jest pod nosem. W tej sytuacji całkiem często sam siebie odsyłam na drzewo.
A oto skutki.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Kategorie
Fotografia Historia i kultura

Kościół Bożego Ciała

Dzień jak co dzień czyli pogoda całkiem niekatalogowa i bez szans na zdjęcia do prospektów reklamowych.

Co ciekawe – takie światło mamy przez większość roku a bardziej spektakularne zdjęcia wymagają rozmaitych  akrobacji w rodzaju fotografowania nocą z drabiny i w podczerwieni. Jak sobie to wszystko jeszcze raz uświadomiłem, to zabrałem aparat na spacer. Celowo – bo to szare niewyraziste światło idealnie pokazuje kilka cech charakterystycznych dla naszego krajobrazu.

ego Ciała

Kategorie
Fotografia

Spacerek po Starych Kielcach

Przez chwilę w święta było nawet ładnie, zatem przypomnieliśmy sobie z Ilonką stare czasy, kiedy wychodziliśmy sobie na spacer po starych Kielcach. Tym razem było cokolwiek inaczej za sprawa Nanusi – nasza gwiazda obiektywu robiła mnóstwo rzeczy, których nie robi normalny spacerowicz – goniła kaczki na stawie w parku (a potem kaczki goniły ją wzdłuż brzegu), czarowała obcych i obwąchiwała wszystko poniżej poziomu pół metra. Na dodatek uciekła na widok bażanta złocistego w ptaszarni. Niewiele z Nanuaktywności udało mi się uwiecznić. Chyba musimy iść jeszcze raz…

Kategorie
Ilustracja

Zaułek św. Akwareli

Pochwalę się. Dostałem akwarelki na gwiazdkę. Co prawda już się chwaliłem ale to było reprodukowane telefonem. Wypróbowywałem je w wolnej chwili między jedzeniem (Święta!) głaskaniem kotów i strzelaniem im gumką (Taro! – A raczej: hip-hip-Taro!) i uspokajaniem Nanusi zestresowanej petardami.

Było to pouczające doświadczenie, albowiem:

  1. zdołałem nabyć papier akwarelowy w okresie świątecznym
  2. udało mi się kupić taśmę klejącą papierową do klejenia na mokro w Kielcach
  3. naciągałem papier na deseczce do mięsa zamiast jakiejś podkładki.

Niezależnie od wszystkich pozaakwarelowych okoliczności – maluje się nimi szalenie przyjemnie.

Kategorie
Zwierzaki

Gwiazdka z Nanusią

– Dlaczego on się ubrał tak samo jak ten gruby? – zapytała Nanusia po obwąchaniu kolejnego już świętego Mikołaja pod kolejnym sklepem. Oczywiście ma nos do rozpoznawania osób i nikt nie przekona jej, że to jeden i ten sam gość w kilku odsłonach… a ja nie wiem, jak wytłumaczyć psu komercjalizację tej postaci, której nawet sami ludzie nie rozumieją.
– To taki służbowy strój – powiedziałem.
Pomerdała ogonkiem ze zrozumieniem.
– Wojsko jakieś czy straż miejska? – zapytała o sposób traktowania Mikołajów. Żołnierzy i policjantów lubiła, bo ją głaskali i chwalili, straż obchodziła z daleka, podobnie jak większość mieszkańców miasta. Musiałem udzielić psu wytycznych.
– To takie świąteczne wojsko.
– A dlaczego pachną sklepem, papierem i tymi rzeczami z kieszeni? – rzeczy z kieszeni to pieniądze. To chyba jedyne, czego sensu Nana nie rozumie, nawet wtedy, gdy przekładam jej wartość pieniędzy na psie ciasteczka.
– To coś w rodzaju żywego przypomnienia o świętym Mikołaju i zwyczajach.
Pomerdała ogonem ze zrozumieniem. 

– I co się z nimi robi?
– Idą święta. Na święta dzieci dostają prezenty ale wcześniej piszą listy do świętego Mikołaja z informacją, co chciałyby dostać.
– A jak ja chcę ciasteczko, to on mi da?
– Napisz list i zobacz.
– Jak to się robi?
– Najpierw dzieci piszą: „Kochany Święty Mikołaju…”, potem się przedstawiają, żeby wiedział, od kogo jest list, opowiadają, czy były grzeczne, bo niegrzeczne dzieci dostają rózgę jako ostrzeżenie… a potem piszą, czego by najbardziej chciały.
Piesek w zamyśleniu przestawił uszy i dłuższy czas dreptał za mną nie zwracając uwagi na otoczenie. Przez dłuższą chwilę szła nieobecna duchem, spotkanym kolegom machnęła ogonkiem raz i drugi, jakby ich nie znała… w końcu obejrzała jedno drzewo, potem drugie, trzecie… spojrzała na kolejne, jakby oceniała wysokość, przysiadła pod nim, podniosła trochę łapkę, żeby ochronić swoje „spodenki” i zaczęła sikać. Trwało to podejrzanie długo, tak, jakby postanowiła zużyć naraz zapasy zgromadzone na trzy najbliższe spacery. W końcu przestała i raźno poleciała w moją stronę. Wyglądała teraz na bardzo zadowoloną z siebie i energiczną.
– Co właściwie robiłaś tak długo?
– Pisałam list do świętego Mikołaja. Przeczytaj.
Nie umiem czytać psich wiadomości i nikogo do tego nie zachęcam – chyba, że ktoś lubi wąchać obsikane mury, dlatego poprosiłem Nanę o przekład, który poniżej precyzyjnie cytuję.
„Kochany święty Mikołaju, nazywam się Nana i jestem pieskiem. Mieszkam w mieście między ulicami, ale łatwo mnie wywąchasz idąc od tego drzewa. Zawsze jestem grzeczna, chyba, że śpię nocą na fotelu ale nikt mnie nie przyłapał, to nie będę Ci o tym wspominać. Czy możesz dać mi ciasteczko albo duży kawałek suszonego żwacza? Chciałabym też dostać rózgę z mnóstwem gałązek, żebym mogła je urywać jedna po drugiej… albo dobry patyk z gałązkami… Czy mogę  dostawać po jednym na każdym spacerze, żebym mogła go sobie pogryźć dla zabawy i nosić w zębach? I chciałabym dostać ciasteczko. A najbardziej chciałabym, żeby mnie głaskali przed kotami. Oprócz tego chciałbym ciasteczko albo dwa, jak masz tyle. I chciałabym, żeby Taro nie właził mi do łóżeczka, jak chcę spać… i żeby koty dały się złapać do polizania, bo mi zaraz uciekają na stół. I ciasteczko też mogę dostać. Ja zawsze jestem bardzo grzeczna.”

Kategorie
Fotografia

Wczesna zima na Młynówce

Młynówka Królewska jest parkiem-dziwadłem. Na odcinku obok mojego domu większość jej powierzchni stanowi asfaltowa alejka z domieszką trawnika po bokach. Z ciekawszych drzew pozostały tylko te, do których jakiś mąż opatrznościowy przykręcił tabliczkę z napisem „pomnik przyrody”. Przez większą część roku piesi ryzykują kolizję z rowerzystami albowiem nowoczesny rowerzysta nie uznaje ostrożności, hamulców i wolnej jazdy a oświetlenie roweru, dzwonki czy przejmowanie się obiektami mniejszymi od samochodu są poniżej jego godności. Z drugiej strony dokładnie tak samo zachowują się rodzice z dziećmi w wózkach, staruszkowie i inni użytkownicy asfaltu. Nie można powiedzieć, żeby to była sprawa pokolenia, już prędzej – dziedziczenia wzorów. Nie czuję się na siłach zmieniać tak trwałych nawyków społecznych, nie jestem rewolucjonistą. A zatem wychodzę, gdzie mi się podoba, ustawiam aparat na statywie tam, gdzie kadr się ładnie komponuje… na użytek  konfliktowych sytuacji robię wredną minę a dla siebie robię zdjęcia. A potem straszę jednym i drugiem zależnie od potrzeb.

     

Kategorie
Fotografia Historia i kultura

Slajdy znalezione w szafie cz.7 – wrakowisko w Jastarni

Z dużym sentymentem wspominam wrakowisko w Jastarni. Obecnie już prawie nie ma tych łodzi – rozpadły się naturalną koleją rzeczy. Kłopot w tym, że rozpadną się i łodzie współczesne ale nie zrobią tego tak malowniczo. Na fotce pierwszej jedna z współczesnych łodzi kaszubskich w tradycyjnym stylu, nagrodzona w konkursie łodzi tradycyjnych.

Te zdjęcia (znowu są to fotki wywołane po wielu latach od zrobienia, tak zamierzchłe, że powstały jeszcze przed zanikiem fotografii analogowej) przypominają mi historyjkę o Hitlerze i Albercie Speerze. Speer, zanim został szefem przemysłu III Rzeszy, był architektem. Jak sam twierdził po latach – sztywnym, monumentalnie nieciekawym i sztampowym. Widziałem trochę jego projektów i muszę przyznać, że sam siebie ocenił trafnie, jednak nie w tym rzecz. Jego pasją jako twórcy był monumentalizm, to on nadał ton estetyce III Rzeszy ze wszystkimi słabościami i felerami. On reżyserował plenerowe parteitagi NSDAP, on planował „nowoczesność” wizualną nowych Niemiec… sztywną, ciężką, wtórną i bez polotu. BTW coś z jego projektów pobrzmiewa w licheńskiej bazylice – ta sama chęć oszołomienia i gigantomania pozbawiona wyczucia proporcji. Tyle, że Speer jednak jakieś resztki wyczucia zachował.
Wracając do historyjki – w dorobku Speera najcenniejszą była obserwacja upływu czasu i skłonność do inspirowania się właśnie przemijaniem. Chciał tworzyć budowle, które zachowają jakiś rodzaj wielkości duchowej nawet jako ruiny. Kiedy projektował dla Hitlera nowy Berlin – przedstawił „wąsikowi” również szkice swoich budowli po zburzeniu, jako ruin. Hitler oszołomiony ta wizją wydal rozporządzenie, na mocy którego budowle publiczne III Rzeszy miały uwzględniać przemijanie i własną ruinę, powstawać z materiałów trwałych i opierających się czasowi. Po kilku latach latające fortece i lancastery wprowadziły ideę Speera w życie. Po nich przyszedł inny „architekt Nowego Świata” – Armia Czerwona. Zamieniła budowle Speera i wszystko inne w wizję Speera. Po wojnie Berlin posprzątano i po Tysiącletniej Rzeszy pozostały tylko puste place, które z kolei po zjednoczeniu Niemiec zabudowano całkiem innym Berlinem.
Po starym Berlinie nie zostało prawie nic. Marzenie Speera o monumentalnych śladach tysiącletniej chwały III Rzeszy przeżyło raptem kilka lat.
Facet po prostu sięgnął po niewłaściwy materiał – zarówno ideowy jak i budowlany.

 

Kategorie
Fotografia

Stare miasto

Zapraszam do leniwego spacerku po starym mieście…


  

Kategorie
Fotografia

Fotografie z nowych miast…

Zapraszam na małą wystawę fotografii z nowoczesnego miasta… Miasto, masa, maszyna…