Pracuję sobie nad postaciami do Królowej śniegu i tak jakoś chodzi za mną Mała Rozbójniczka.
Osoba dość ciekawa – podobnie jak wielu andersenowskich bohaterów jest zwyczajnie i po prostu zła do szpiku kości. Dręczy zwierzęta i wszystko, co jej się nawinie pod rękę, śpi z nożem w ręce gotowa zaszlachtować kogoś przez sen… i zapewne zdolna do tego mniej więcej w wieku 10 lat… Poza tym jest dzika, chamska i brutalna. Rządzi się zachciankami i leci, gdzie ją wiatr zaniesie. Na swój sposób całkowita nihilistka. Jej jedyny dobry odruch to pomoc dla Gerdy, a jej autentyczną i szczerą miłość do matki trudno rozpatrywać w kategoriach dobra czy zła – to takie samo dzikie uczucie jak wszystko w życiu tego dziecka.
No i ta pannica pojawia się w „Królowej Śniegu” na końcu, kiedy to jedzie szukać szczęścia albo po prostu przygód na koniku, którego wcześniej zrabowała Gerdzie.
Zastanawiałem się, jaka osoba z niej wyrośnie i do czego dojdzie.
To ostatnie jest łatwe do przewidzenia – dojdzie raczej na szafot, pytanie tylko w jakim wieku i kogo zamorduje po drodze?
Ale co wydarzy się pomiędzy spotkaniem Gerdy i prawdopodobnym końcem jej żywota?
Może pojedzie do Ameryki jak wielu Europejczyków w czasach Andersena? Prawdopodobnie kupi sobie porządne pistolety, a epoka wskazuje na to, że może i rewolwery oraz karabin. Mówię „kupi”, ale pamiętam, że najprędzej ukradnie lub zrabuje. Jeśli zaś naprawdę pójdzie do sklepu ze spluwami, to z kradzionymi pieniędzmi i tylko dlatego, że napaść na sklep przed kupieniem lepszej broni nie rokuje szans na sukces. Na pewno więcej niż jeden pistolet, dla tej pannicy nie wystarczy jeden strzał, to maksymalistka. No i z całą pewnością będzie się ubierać w rzeczy przypadkowo zdobyte i efekciarskie, ale niekoniecznie dobrane do siebie nawzajem.