Kategorie
Dla dzieci Ilustracja

Wakacje z delfinem

Teoretycznie są wakacje, ale jakieś takie koślawe.

Po pierwsze: z powodu epidemii siedziało się w domu, przez co granica między wakacjami a resztą roku trochę się zatarła. Siedzenie w ogródku u Gruzinów z winem, notesem i szkicownikiem to rodzaj pracy a nie wypoczynku. Chociaż, przyznaję – pracy relaksującej.

Po drugie: pada, a w przerwach leje.

Chcąc uratować trochę nastroju narysowałem sobie wakacyjny obrazek – coś takiego w sam raz do pokoju dzieci. Ponieważ nie mam dzieci  – kierowałem się mądrością Rejenta Milczka z „Zemsty”:

„-Co, nie macie? nic nie szkodzi! mieć możecie… tacy młodzi!”

A gdy skończyłem obrazek i zdołałem go zeskanować w krainie zamkniętych punktów usługowych – spróbowałem wyobrazić sobie, jak będzie wyglądał w pokoju. A potem wypróbowałem na wizualizacjach.

Kategorie
Ilustracja

Dziwny Zamek nr 1

Zawsze podobały mi się scenerie do gier i filmów animowanych ale nie myślałem o tworzeniu czegoś w tym stylu. Ostatnio jednak nachodzą mnie dziwne wizje. Coś jakby zamki z plasteliny wykręcane przez dziecko a następnie potraktowane jako wzór dla budowniczych.

W średniowieczu zamiast rysować wizualizacje wykonywano model budowli, oczywiście wtedy, gdy budowla była kosztowna i prestiżowa. Nikt wówczas nie umiał wykreślić perspektywy, dopiero odkrywano jej zasady, poza tym papier w dużych arkuszach pozostawał nieznany  a pergamin nie osiąga takich formatów jakich potrzeba do efektownego rysunku… zatem pozostawał model 3d medieval level czyli wystrugany z drewna, wosku i różnych innych materiałów.
Taki model pokazywano fundatorowi niejako symbolicznie. Jeśli przyjął to  zlecał budowę. 

Miałem  kiedyś obrazoburczą myśl, która przychodzi do głowy tylko wtedy, gdy człowiek przesadnie objedzony leży z kotem na brzuchu… mianowicie wyobraziłem sobie, że taki wymuskany woskowy model przeznaczony dla króla wyjęło dziecko architekta ze skrzynki i zaczęło się bawić. A potem schowało słysząc nadchodzącego ojca ze służbą. Ojciec nie zaglądał do skrzyni, bo wiedział co tam schował wczoraj a spieszył się do króla. Kazał pachołkowi wziąć i zanieść na zamek przed sobą. Doczekał do audiencji, kazał otworzyć, ale sam stał z boku i patrzył z niepokojem na królewskie oblicze. A król się zachwycił i powiedział: TEGO JESZCZE NIE BYŁO, CHCĘ TAKI ZAMEK! BUDUJCIE! Dopiero wówczas architekt spojrzał… ale już było za późno. Trzeba było realizować model, który tak urzekł Jego Wysokość.

I zacząłem to rysować.

Tak narodził się pierwszy z Dziwnych Zamków. A rysunek obok to jego wstępny koncept, który zrealizuję w nieco innej wersji, bo tu narysowałem go z boku zapaćkanej kartki w zeszycie.

Kategorie
Ilustracja

Dziwny Zamek nr 2 aka Strange Castle nr 2

Może to trochę dziwne, że najpierw pokazuję Dziwny Zamek nr 2 a dopiero potem jego poprzedników. 

Ale to jest Dziwna Seria i niejedna dziwność uchodzi w ramach przyjętej konwencji.
Dziwne Zamki są poskładane z autentycznie występujących elementów architektury. I do tego poskładane z sensem i logiką obowiązującą ich budowniczych. Absurd w tych konstrukcjach pochodzi ode mnie – bo jestem złośliwcem.
Niemniej – jest to absurd zgodny z epoką, w której powstała katedra w Beauvis, zbyt wysoka i smukła, by ustać na własnych fundamentach.
Ten zamek zawdzięcza sporo Godzinkom księcia de Berry, niemieckim domom mieszczańskim z XV wieku, Malborkowi itd.
I jak widać – stoi, bo papier wszystko zniesie.

I jeszcze jedno: początkowo nie miałem zamiaru dodawać schodów do zamku ani przedmościa.
Wejście do zamku miało sobie wisieć gościnnie otwarte dla wchodzących i wychodzących 5 metrów nad ziemią. Ale wypadki ostatnich dni przekonały mnie, że schody muszą być, bo muszą.
Jest w schodach piękno szczególne i magia, które widać dopiero po pozbawieniu schodów funkcji użytkowej. To mistyka drabiny Jakubowej.
I dlatego postanowiłem dorysować przedmoście i schody. Nic to, że nie ma mostu. Gdyby był to przedmoście jest pod takim kątem, że się z nim minie o włos – jak służbowy kierowca z ciężarówką z przeciwka.

 

 

 

 

 

 

Kategorie
Dla dzieci Ilustracja

Dyrygent Serc – aukcja dla WOŚP

Zagapiłem się i planowany obrazek dla WOŚP wystawiłem dopiero teraz. Mam nadzieję, że mimo opóźnienia znajdzie kogoś, kto zechce wesprzeć polskie szpitale i ich oddziały dla noworodków. To akwarelka o wymiarach 20×30 cm, passe-partout ma rozmiar 30×40 cm.
Niestety skaner mi się  zepsuł i musiałem zrobić podgląd przy pomocy aparatu fotograficznego… oryginalne kolory są bardziej nasycone i nieco głębsze… jak to akwarelka.

Link do aukcji: http://aukcje.wosp.org.pl/dyrygent-serc-akwarela-i6048913

Kategorie
Ilustracja

Zamelduj koniowi!

 W dawnych, dawnych czasach bywałem na wakacjach. Oczywiście to jest możliwe tylko wtedy, gdy człowiek jeszcze chodzi do szkoły. Potem wakacje są już zdecydowanie czymś innym i nie ma w nich ani trochę posmaku tego słodkiego nadmiaru czasu. W każdym razie podczas pewnych wakacji pracowałem przy remontach, między innymi przy remoncie pewnej kręgielni  oraz baru. Ekipa była fajna, co wyrażało się między innymi tym, że jakoś znosili moje pytania o wszystko. A pytałem o wszystko, bo nie byłem budowlańcem. Kiedy jednak przesadzałem z ilością pytań – słyszałem: „zamelduj to koniowi, ma wielki łeb, to wysłucha”.
W hołdzie wszystkim cierpliwym fachowcom, którzy znoszą nadmiar pytań i udzielają odpowiedzi mimo wszystko – namalowałem sobie próbnego Konia. Jest niebieski, bo niebo ma związek z aniołami a trzeba anielskiej cierpliwości do wysłuchiwania.
Ale po co ja o tym mówię? Może powinienem Koniowi zameldować?

Kategorie
Ilustracja

Dyrygent

Mam różne pomysły związane z dyrygentem. Ten tutaj akurat był namalowany szybciutko i jako ćwiczenie ale już po jego ukończeniu przyszły mi rozmaite pomysły orkiestrowe do głowy. I jeżeli zdążę to któryś z nich wystawię na aukcję dla Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.

Kategorie
Ilustracja

Zaułek św. Akwareli

Pochwalę się. Dostałem akwarelki na gwiazdkę. Co prawda już się chwaliłem ale to było reprodukowane telefonem. Wypróbowywałem je w wolnej chwili między jedzeniem (Święta!) głaskaniem kotów i strzelaniem im gumką (Taro! – A raczej: hip-hip-Taro!) i uspokajaniem Nanusi zestresowanej petardami.

Było to pouczające doświadczenie, albowiem:

  1. zdołałem nabyć papier akwarelowy w okresie świątecznym
  2. udało mi się kupić taśmę klejącą papierową do klejenia na mokro w Kielcach
  3. naciągałem papier na deseczce do mięsa zamiast jakiejś podkładki.

Niezależnie od wszystkich pozaakwarelowych okoliczności – maluje się nimi szalenie przyjemnie.

Kategorie
Ilustracja

Mała rozbójniczka

Pracuję sobie nad postaciami do Królowej śniegu i tak jakoś chodzi za mną Mała Rozbójniczka.

Osoba dość ciekawa – podobnie jak wielu andersenowskich bohaterów jest zwyczajnie i po prostu zła do szpiku kości. Dręczy zwierzęta i wszystko, co jej się nawinie pod rękę, śpi z nożem w ręce gotowa zaszlachtować kogoś przez sen… i zapewne zdolna do tego mniej więcej w wieku 10 lat… Poza tym jest dzika, chamska i brutalna. Rządzi się zachciankami i leci, gdzie ją wiatr zaniesie. Na swój sposób całkowita nihilistka.  Jej jedyny dobry odruch to pomoc dla Gerdy, a jej autentyczną i szczerą miłość do matki trudno rozpatrywać w kategoriach dobra czy zła – to takie samo dzikie uczucie jak wszystko w życiu tego dziecka.

No i ta pannica pojawia się w „Królowej Śniegu” na końcu, kiedy to jedzie szukać szczęścia albo po prostu przygód na koniku, którego wcześniej zrabowała Gerdzie.

Zastanawiałem się, jaka osoba z niej wyrośnie i do czego dojdzie.

To ostatnie jest łatwe do przewidzenia – dojdzie raczej na szafot, pytanie tylko w jakim wieku i kogo zamorduje po drodze?

Ale co wydarzy się pomiędzy spotkaniem Gerdy i prawdopodobnym końcem jej żywota?

Może pojedzie do Ameryki jak wielu Europejczyków w czasach Andersena? Prawdopodobnie kupi sobie porządne pistolety, a epoka wskazuje na to, że może i rewolwery oraz karabin. Mówię „kupi”, ale pamiętam, że najprędzej ukradnie lub zrabuje. Jeśli zaś naprawdę pójdzie do sklepu ze spluwami, to z kradzionymi pieniędzmi i tylko dlatego, że napaść na sklep przed kupieniem lepszej broni nie rokuje szans na sukces. Na pewno więcej niż jeden pistolet, dla tej pannicy nie wystarczy jeden strzał, to maksymalistka. No i z całą pewnością będzie się ubierać w rzeczy przypadkowo zdobyte i efekciarskie, ale niekoniecznie dobrane do siebie nawzajem.

Kategorie
Dla dzieci Historia i kultura Ilustracja

Włoska opowieść – vendetta rodów Gatti i Rattoni

Dawno dawno temu we Włoszech, może we Florencji a może w Weronie, żyły sobie dwa potężne, możne arystokratyczne i bardzo liczne rody Rattonich i Gattich. Dzieliła je odwieczna i silna nienawiść oraz rozlew krwi.

Nienawiść wciąż przybierała na sile,  bo padały ofiary, ile razy jakiś Gatti spotkał kogoś z Rattonich. Ulice miasta wciąż rozbrzmiewały odgłosami walki i spływały krwią.

Czy to się skończy, kiedy Romeo Gatto spotka Julię Rattone ? A może przybędzie nowy powód do wojny?

Ale na razie młodzieńcy z obu stron mają rendez-vous w krzywej uliczce… przypadkowe, za to brzemienne w skutki.

Kto to wie…

 

ps. To akwarela i kredka akwarelowa