Kategorie
Dla dzieci Ilustracja

Wakacje z delfinem

Teoretycznie są wakacje, ale jakieś takie koślawe.

Po pierwsze: z powodu epidemii siedziało się w domu, przez co granica między wakacjami a resztą roku trochę się zatarła. Siedzenie w ogródku u Gruzinów z winem, notesem i szkicownikiem to rodzaj pracy a nie wypoczynku. Chociaż, przyznaję – pracy relaksującej.

Po drugie: pada, a w przerwach leje.

Chcąc uratować trochę nastroju narysowałem sobie wakacyjny obrazek – coś takiego w sam raz do pokoju dzieci. Ponieważ nie mam dzieci  – kierowałem się mądrością Rejenta Milczka z „Zemsty”:

„-Co, nie macie? nic nie szkodzi! mieć możecie… tacy młodzi!”

A gdy skończyłem obrazek i zdołałem go zeskanować w krainie zamkniętych punktów usługowych – spróbowałem wyobrazić sobie, jak będzie wyglądał w pokoju. A potem wypróbowałem na wizualizacjach.

Kategorie
Fotografia Historia i kultura

Hel – Bateria Laskowskiego

Właściwie nie jest to spacer po militariach. W połamanych pozostałościach pierwszego stanowiska Baterii im. H. Laskowskiego trudno dopatrzyć się czegokolwiek regularnego. Pogoda tez nie sprzyjała robieniu efektownych zdjęć. A jednak… strasznie mnie ciągnęło do tego miejsca, zwłaszcza w nieciekawą pogodę. W jakiś sposób wszystko było na miejscu. Stanowisko dział 152mm Bofors, które we Wrześniu ’39 upokorzyły pancernik Schleswig-Holstein zostało zniszczone w tzw. „tajemniczych okolicznościach” w 1946 roku. Wynik tego niezwykłego pojedynku artyleryjskiego był dosyć dziwny: załoga pancernika dysponującego o wiele większą siłą salwy oberwała – chociaż nie był to cios druzgocący – i nie zdołała trafić w statyczny cel, odpłacić za cios. Załoga czterodziałowej Baterii H. Laskowskiego nie mogła zniszczyć pancernika 47-kilogramowymi pociskami, mimo to zmusiła go do ukrycia się w porcie, poza zasięgiem polskiego ognia. Bateria skutecznie trzymała niemieckie jednostki na dystans.

W 1946 roku potężna eksplozja rozwaliła pierwsze stanowisko, położone i zamaskowane na wydmach. Przyczyny eksplozji nie udało się ustalić (co w wojsku jest sprawą dosyć niezwykłą), wykorzystano ją jednak aby zasłużone w bojach Boforsy wysłać na emeryturę do muzeum (jako niepewne) i zastąpić 130-milimetrowymi działami made by USRR czyli słusznymi politycznie. Rozbite stanowisko zostawiono i wedle przedwojennej dokumentacji zbudowano nowe, skrajne. Granicę dawnego brzegu pokazuje dzisiaj resztka falochronu. Zapewne da się z tego zrobić jakąś ciekawą historię.

Kategorie
Fotografia

Piasek

Nanusia uważa, że wakacje wymagają piasku.

Ogólnie rzecz biorąc – ma sporo racji, ale to punkt widzenia dozwolony do lat 10. Człowiek potem jest zbyt dorosły i szuka różnych specjalnych pretekstów, żeby się bawić piachem. Na przykład zostaje dyrektorem zakładów dostarczających materiały budowlane albo fotografem.

Ale ludzie, w przeciwieństwie do psów, są dziwni.

 

Kategorie
Fotografia Zwierzaki

Psie portrety – cz.6 Pies na fali

Romek Pawlak napisał kiedyś powieść pt. Psia fala, poświęconą głównie zjawiskom wokółpsim i przyosiedlowym. Naturalnie nie wyczerpał tematu, bo i jak? Tu jedna powieść nie wystarczy. Aby to ogarnąć potrzebna jest jakaś szczególna teoria, jakis geniusz na miarę Einsteina… a może i Zweisteina, ewentualnie Dreisteina… a i Vierstein miałby co robić.

Dość łatwo zauważyć, że psy podlegają falowaniu.  Nanusia faluje na kilka sposobów: futerkiem sadełkiem i całym psem, o ile cały pies znajdzie się w wodzie. I tak trzymać!

  

Kategorie
Bez kategorii

Tajemniczy żaglowiec

Podczas zasłużonej posiadówki na plaży, kiedy pies się już zakopał w piasku a wiatr urwał wszystkie głowy wystające nad parawanik, zauważyliśmy żaglowiec szkolny manewrujący po morzu. Ewidentnie kandydaci na kapitanów coś trenowali, bo jednostka kręciła ósemki. Ale nie umiem poznać, który to statek, poza tym, że prawie na pewno nie „Dar Młodzieży”.

Kategorie
Wierszyki i Owsiki

Urlopowe nastroje

Imię Monika… Monika… Monika…
to jest sen ratownika…
przy którym plaże zamknięte są.

A ja chodzę po plaży…
kąpiel w morzu się marzy
mnie i tłumowi dusz…
Kąpmy się już!

Imię Monika… Monika… Monika…
flaga czarna nie znika…
a ratownik śni o niej wciąż…

A tłum stoi nad wodą…
ludzie chcą a nie mogą
wejść do wody
i robić plusk!

Imię Monika… Monika… Monika…
czemu ten koszmar nie znika?
koniec urlopu tuż-tuż…

Ja chcę pływać po falach
lecz mi wciąż nie zezwala
ten przeklęty ratownika sen!
w ostatni urlopu dzień.

Imię Monika… Monika… Monika…
a… mam gdzieś ratownika.
idę kąpać się.

Może porwą mnie fale
jeśli tak – doskonale
zakończę z życiem urlop ten.
I już.

Kategorie
Fotografia Historia i kultura

Slajdy znalezione w szafie cz.7 – wrakowisko w Jastarni

Z dużym sentymentem wspominam wrakowisko w Jastarni. Obecnie już prawie nie ma tych łodzi – rozpadły się naturalną koleją rzeczy. Kłopot w tym, że rozpadną się i łodzie współczesne ale nie zrobią tego tak malowniczo. Na fotce pierwszej jedna z współczesnych łodzi kaszubskich w tradycyjnym stylu, nagrodzona w konkursie łodzi tradycyjnych.

Te zdjęcia (znowu są to fotki wywołane po wielu latach od zrobienia, tak zamierzchłe, że powstały jeszcze przed zanikiem fotografii analogowej) przypominają mi historyjkę o Hitlerze i Albercie Speerze. Speer, zanim został szefem przemysłu III Rzeszy, był architektem. Jak sam twierdził po latach – sztywnym, monumentalnie nieciekawym i sztampowym. Widziałem trochę jego projektów i muszę przyznać, że sam siebie ocenił trafnie, jednak nie w tym rzecz. Jego pasją jako twórcy był monumentalizm, to on nadał ton estetyce III Rzeszy ze wszystkimi słabościami i felerami. On reżyserował plenerowe parteitagi NSDAP, on planował „nowoczesność” wizualną nowych Niemiec… sztywną, ciężką, wtórną i bez polotu. BTW coś z jego projektów pobrzmiewa w licheńskiej bazylice – ta sama chęć oszołomienia i gigantomania pozbawiona wyczucia proporcji. Tyle, że Speer jednak jakieś resztki wyczucia zachował.
Wracając do historyjki – w dorobku Speera najcenniejszą była obserwacja upływu czasu i skłonność do inspirowania się właśnie przemijaniem. Chciał tworzyć budowle, które zachowają jakiś rodzaj wielkości duchowej nawet jako ruiny. Kiedy projektował dla Hitlera nowy Berlin – przedstawił „wąsikowi” również szkice swoich budowli po zburzeniu, jako ruin. Hitler oszołomiony ta wizją wydal rozporządzenie, na mocy którego budowle publiczne III Rzeszy miały uwzględniać przemijanie i własną ruinę, powstawać z materiałów trwałych i opierających się czasowi. Po kilku latach latające fortece i lancastery wprowadziły ideę Speera w życie. Po nich przyszedł inny „architekt Nowego Świata” – Armia Czerwona. Zamieniła budowle Speera i wszystko inne w wizję Speera. Po wojnie Berlin posprzątano i po Tysiącletniej Rzeszy pozostały tylko puste place, które z kolei po zjednoczeniu Niemiec zabudowano całkiem innym Berlinem.
Po starym Berlinie nie zostało prawie nic. Marzenie Speera o monumentalnych śladach tysiącletniej chwały III Rzeszy przeżyło raptem kilka lat.
Facet po prostu sięgnął po niewłaściwy materiał – zarówno ideowy jak i budowlany.

 

Kategorie
Fotografia

Slajdy znalezione w szafie cz.6

Byczę się. Plażuję. Obijam. Z czystej przekory zamieszczam stare fotki zamiast nowych albowiem piasek jest piaskiem a morze też się nie zmienia zbytnio od paru tysięcy latek. A ponieważ jest ciepło – umieszczam dla porównania zdjęcia plaży zimą. Oczywiście to znowu są stare zdjęcia, z rolki odnalezionej i wywołanej po latach. Stąd chyba się wzięło takie zaniebieszczenie slajdu. Niemniej nostalgicznie mi jakoś zatem i zdjęcia dałem stosowne do wieku….

2020

Kategorie
Fotografia

Galeria nadmorska

Wiele wskazuje na to, że jestem uzależniony od spacerów po plaży. Najczęściej mam czas latem, ale każda pora roku mi odpowiada. Eksperymenty wykazały, że musi to być polska, bałtycka plaża. Inne się nie nadają.

Zapraszam do oglądania…

 






Kategorie
Fotografia

Slajdy znalezione w szafie cz.1

Znalazłem w kuferku z moimi  starymi  aparatami niewywołane slajdy 6×6. Sęk w tym, że od zrobienia zdjęcia do wywołania minęło około 11 lat. Jak na taki czas – kolorki nie siadły zbytnio. Slajdy Fuji maja jednak swoje zalety.

Będę je co jakiś czas wyciągał dla urozmaicenia.

Dzisiaj – wieczór nad Zatoką Pucką czyli Pucyfikiem, zimowa lipa z Modlniczki i małe molo w Jastarni, od strony zatoki.

To całkiem surowe skany, z fotoszopem miały tyle wspólnego, że wykadrowałem czarne ramki. Robiłem dla porównania cyfrą i Mamiyą równocześnie, czasami przekładałem tylko aparaty na ustawionym statywie.