Garstka rysunków o tematyce historycznej – dla przypomnienia.
W dzieciństwie zafascynował mnie świat Thorgala Aegirssona i kreska Grzegorza Rosińskiego. Jakoś tak dziwnie się złożyło, że to, co rysuję, ani trochę go nie przypomina. Czasami zdarza mi się udawać średniowieczną miniaturę – jak w przypadku „Makbeta” – gdzie rysowałem wprawdzie bez kolorów, bo książka ich nie przewidywała, ale za to na szorstkim papierze z wyraźną fakturą i przy pomocy gęsiego piórka oraz sporej ilości kleksów i zabrudzeń. Gdyby redaktor pozwolił – dopisałbym jeszcze dum bibo piwo stat mihi kolano krzywo niczym pewien polski skryba klasztorny na marginesie Flawiusza Wegecjusza Renata Epitoma institutorum rei militaris ad Theodosius imperatorem.
Czasami naśladuję rysunki z greckich waz – gdy ilustruję antyczne tragedie. Zdarza mi się rysowanie rekonstrukcji, takich jak szekspirowski teatr Globe lub znaleziska aecheologiczne. Historia w ilustracji bywa szalenie zabawna podczas jej rysowania.