Kategorie
Fotografia

Spacer po Kielcach

Jestem nieuleczalnie uzależniony od Kielc. To miasto uczy patrzenia.

Kategorie
Fotografia Historia i kultura

Kielce i balkony

Kieleckie balkony zasługują na osobną rozprawę, zawadzającą z jednej strony o okoliczne odlewnie żeliwa takie, jak na przykład zakłady w Stąporkowie a z drugiej – o dalekie krainy w rodzaju Wiednia czy Paryża…

Brzmi śmiesznie, bo Stąporków łatwo zrozumieć ale skąd ten Paryż?

Otóż wszystkie te odlewnie okoliczne pilnie śledziły światowe trendy, kupowały najmodniejsze katalogi wiodących producentów, wzorniki udostępniane na wystawach rzemiosła… A następnie bezczelnie skopiowały i sprzedawały jako własne. Tym sposobem niewielka odlewnia w Stąporkowie oferowała wyrób dokładnie taki sam jak czołowe europejskie wytwórnie zatrudniające najznakomitszych plastyków w charakterze projektantów. Projektanci nic z tego nie mieli… nasi przodkowie – owszem: dostęp do świetnych wzorów. Z naszego punktu widzenia piractwo i kradzież dorobku intelektualnego, ówczesnego standardowa metoda pozyskiwania dobrych wzorów…

Jakby na to nie patrzeć mamy w Kielcach mnóstwo pięknie zachowanych zabytków tego typu, właściwie całe stare Kielce wyposażono w tego typu dodatki budowlane.

Ciekawe co by było, gdyby nasi lokalni producenci zechcieli płacić polskim twórcom za opracowywanie oryginalnych wzorów?

Może mielibyśmy na ulicach więcej Wyspiańskiego, Malczewskiego czy innych znakomitości? Może wielu młodych artystów miałoby przynajmniej podstawowe środki utrzymania na początku kariery… Może, może, może… jest w tym coś z podcinania gałęzi, na której się siedzi.

To poniekąd dziedzictwo polskiej biedy – bo wprawdzie mieliśmy bardzo wielu bogaczy, ale mieliśmy też dość powszechną nędzę. Mówiąc o nędzy mam na myśli nie realny brak środków do życia, co pewien sposób gospodarowania: oszczędzanie przez podkradanie komuś, kogo można okraść bezkarnie.

Niestety takie dziedzictwo daje się u nas zbyt często we znaki …

Kategorie
Fotografia Historia i kultura

Kielce – Pałacyk Zielińskiego…

Ciąg dalszy spacerów po starych Kielcach. Pałacyk Zielińskich wklejony między park i wzgórze zamkowe.

Nanusia woli park, bo wn można szczekać na kaczki. Ale, że my nie umiemy porządnie szczekać, to pałacyk Zielińskich nam odpowiada.

Kategorie
Fotografia Historia i kultura

Kościół Bożego Ciała w Krakowie

 

Odkąd pierwszy raz wziąłem aparat fotograficzny do ręki fascynowały mnie fragmenty architektury wycięte z całości. Lubię fotografować i patrzeć na miejsca ,w których stykają się różne bryły, rytmy, linie i akcenty.  Wielkie gotyckie kościoły są pod tym względem bardzo wdzięcznym obiektem, chociaż osobiście wolę raczej zamki, które mają znacznie bardziej jednorodną fakturę bardziej surowe formy.

Z innych rzeczy, które lubię warto wymienić bezdennie głupie hasła reklamowe w rodzaju: kup u nas kosiarkę i zostań bohaterem w swoim domu… albo: bądź turystom we własnym mieście. Zupełnie nie rozumiem dlaczego nie doczekałem się jeszcze reklamy brzmiącej: bądź bezrobotnym we własnej pracy albo: zostań gościem w swoim domu.

biorąc jednak pod uwagę o rozwój haseł reklamowych nie będę czekał długo. Ktoś na to wpadnie wcześniej czy później.

A póki co bądźmy sobie turystami w Krakowie przy użyciu mojej strony. A co!? Jak reklama to reklama.

Kategorie
Fotografia

Kielce – Silnica

Okolice Silnicy w starych Kielcach to miejsce dosyć specjalne. Silnica przez całe lata pełniła funkcję czegoś w rodzaju nieoficjalnego ścieku. W moich szkolnych latach krążyły dowcipy o charcie, który wszedł z jednej strony rzeki a wyszedł z drugiej jako jamnik, bo mu się łapy rozpuściły. Niemal przy każdej okazji rzeka miała inny kolor: od białego i brązowego do lekko czerwonawego, a często mieniła się wszystkimi kolorami tęczy – jeżeli ktoś wylał do niej benzynę czy inne produkty ropopochodne. Do tego dochodziły zapachy: za każdym razem inne ale zawsze tyleż trudne do jednoznacznego rozpoznania, co intensywne. Dzięki temu najbliższe sąsiedztwo Silnicy pozostawało słabo zabudowane. Trzeba przyznać, że władze miasta co jakiś czas podejmowały próby urządzenia tam parku, czy też innych form zieleni rekreacyjnej… ale to, co płynęło rzeką, skutecznie odstraszało od wypoczynku w tamtej okolicy.

Tak było właściwie do powodzi na początku 21 wieku, kiedy to cała barwna zawartość rzeki wystąpiła z brzegów i wylała się na sąsiedztwo.

Po tym wydarzeniu ktoś ruszył głową, tym bardziej, że tama na Zalewie została wtedy dość poważnie uszkodzona i wymagała całkowitej przebudowy. A zatem znaleziono pieniądze, naprawiono tamę, oczyszczono  sam zalew i postarano się, by taki pozostał… ale przede wszystkim zlikwidowano wszystkie dzikie odprowadzenia ścieków do Silnicy na terenie miasta.

Można powiedzieć, że te wszystkie działania zniszczyły legendę mojego dzieciństwa: rzeka przestała śmierdzieć. A tereny wzdłuż niej okazały się zupełnie przyjemnym miejscem do spacerów. Żeby było jeszcze śmieszniej, na terenie dawnego miasteczka ruchu drogowego (za mojej pamięci  nigdy nie używanego) wybudowano ciąg apartamentowców. Kiedyś ta lokalizacja bardziej nadawałaby się na wyjątkowo ciężkie więzienie ze względu na zapach… dzisiaj są tam drogie mieszkania, kawiarenki, mostki i tarasy wypoczynkowe nad rzeką.

Najwyraźniej świat się zmienia.

Nanusia odkryła, że są tam również kaczki. Ministerstwo Psich Rozrywek ostrzega: kaczki dostarczają wiele zabawy.

Kategorie
Fotografia

Jesień

Podobno ma być zimno lada moment. Ja w każdym razie liczę na kilka zdjęć, trochę grzybów i dwie – trzy wycieczki.

Chwilowo przypominam stare zdjęcie… ponieważ jestem za bardzo zajęty rysowaniem, żeby fotografować.

Kategorie
Fotografia

Koniec lata na Młynówce

Znalazłem garść zdjęć zrobionych przy ładniejszej pogodzie, tak trochę od niechcenia. Zamieszczam aby oddać hołd wszystkim udanym fotografiom, z którymi nie ma co zrobić. Być może wykorzystam je jako bazę do jakiegoś obrazu… 

Kategorie
Fotografia

Błonia maki i kwiaty.

Wczoraj zauważyliśmy, że do reszty skoszono kwaterę kwiatową na Błoniach. Może to i racja, bo przekwitła. Paru znajomych narzekało na nią, że Błonia to nie klomb… też mieli swoje racje. Niemniej mnie się podobał ten obszar pełen polnych maków i innych kwiatów. Nie ma co udawać, że Błonia będą taką łąką na jakiej mój dziadek pasł konia.  Jakiś rodzaj obsiewania będzie konieczny, chociażby z tego powodu, że przy każdej imprezie terenowej kilkaset tysięcy ludzi wydeptuje do ziemi wszystko, co zdołało wyrosnąć… a potem te miejsca są rekultywowane.  W czym sztucznie wysiewana trawa jest lepsza od sztucznie wysiewanych polnych maków? Nie wiem. Póki co wstawiam kilka zdjęć zrobionych latem. Przy okazji: nad tymi kwiatami o zmierzchu latało sporo nietoperzy. Więcej niż nad resztą Błoń. Zatem… może takie nasadzenie się im przydało?

Kategorie
Ilustracja

Nagły odlot królików…

Jak już wspomniałem wcześniej – mam pędzel.

Poza pędzlem mam czasem coś w głowie, co się kłębi jak króliki i wyrywa na wolność.  Ale najczęściej jest tak, że pomysły, idee i takie tam pojawiają mi się po obudzeniu a zanim wstanę, opłuczę się z resztek snu, wyprowadzę psa, pogłaszczę dwa koty i dokonam innych czynności podstawowych – po idei czy pomyśle nie zostaje żaden ślad.
Normalna to rzecz – niemniej nie jest to powód, żeby nic nie robić.

Ale co robić, kiedy nie wiadomo co robić?
W setkach wywiadów rozmaici twórcy (niezależnie: tfu!-rcy czy artyści) opowiadają o eksplorowaniu własnej wyobraźni. Recepta brzmi mądrze – dopóki w tej wyobraźni coś tkwi.
Ale jeśli uciekło, ulotniło się, wyskoczyło jak królik z kapelusza i poszło w siną dal?
Uznałem, że w tej sytuacji powinienem zająć się tematem uciekania.
Oto „Wielka Ucieczka Królików z Cylindra”. Rok 2019, reżyseria – ja, w rolach głównych: trzy króliki, balon i magik cyrkowy zrobiony w balona.
A to, co mi uciekło z głowy – pewnie też kiedyś namaluję…

Kategorie
Fotografia

Co robimy po zmroku?

Wracaliśmy ze spaceru z Psiną, nieco przedłużonego z powodu Psich Nadziei ulokowanych w mysiej dziurze… i na terenie campusu AGH czekało na nas takie coś. Nic wielkiego: zdjęcia robione z ręki, światło zastane… i tyle.