Ostatnio sporo chodzimy z Nanusią po Toniach i przy tej okazji odkryłem w aparacie zasoby nieruszanych od dawna zdjęć. Niniejszym je wykorzystuję… co ciekawe najstarsze powstały, kiedy tama przy wielkim żeremiu była 5 m dalej a w samym żeremiu mieszkała zupełnie inna bobrowa rodzina. Patriarcha tej rodziny ubiegłym roku przeniósł się na łono Abrahama i podgryza mu taboret, o czym wiem bo woda wyrzuciła go na brzeg i jacyś panowie sprawili mu pogrzeb. Ale, że nic w przyrodzie nie ginie, to i tak piękna lokalizacja mieszkania razem z kanałami i dostępem do smakowitych gałązek nie mogła się zmarnować. Wszystko wskazuje na obecność nowej, operatywnej rodziny bobrów, której członkowie rozbudowali biznes w inną stronę i obgryzają inne krzaki. A jak tam było ładnie – tak nadal zostało – z tym, że ostatnio spaceruje zdecydowanie więcej ludzi i nie wiadomo czy to dobrze czy źle.
Dobrze, bo więcej ludzi będzie chciało to miejsce zachować bez zmian. Źle, bo trudniej o spokój… I od tłumu wycieczkowiczów jeszcze gotowe się bobry wyprowadzić.