Kategorie
Fotografia

Kraina bobrów pod miastem…

Ostatnio sporo chodzimy z Nanusią po Toniach i przy tej okazji odkryłem w aparacie zasoby nieruszanych od  dawna zdjęć. Niniejszym je wykorzystuję… co ciekawe najstarsze powstały, kiedy tama przy wielkim żeremiu była 5 m dalej a w samym żeremiu mieszkała zupełnie inna bobrowa rodzina. Patriarcha tej rodziny ubiegłym roku przeniósł się na łono Abrahama i podgryza mu taboret, o czym wiem bo woda wyrzuciła go na brzeg i jacyś panowie sprawili mu pogrzeb. Ale, że nic w przyrodzie nie ginie, to i tak piękna lokalizacja mieszkania razem z kanałami i dostępem do smakowitych gałązek nie mogła się zmarnować. Wszystko wskazuje na obecność nowej, operatywnej rodziny bobrów, której członkowie rozbudowali biznes w inną stronę i obgryzają inne krzaki. A jak tam było ładnie – tak nadal zostało – z tym, że ostatnio spaceruje zdecydowanie więcej ludzi i nie wiadomo czy to dobrze czy źle.

Dobrze, bo więcej ludzi będzie chciało to miejsce zachować bez zmian. Źle, bo trudniej o spokój… I od tłumu wycieczkowiczów jeszcze gotowe się bobry wyprowadzić.

Kategorie
Fotografia

Wiosna, woda, krzaki

Jak co roku polecieliśmy szukać wiosny w Dolinie Dłubni.

Pogoda była cukierkowata, wyszliśmy tuż przed południem, więc wyprawa miała charakter raczej kronikarski, bez wiary w to, że złapiemy jakieś nieprawdopodobne ujęcia. Po prostu: spacer dla czystej przyjemności.

Oczywiście były sarny ale wystarczająco daleko, żeby nawet psu nie chciało się ich gonić, było sporo wody i innych przyjemności ale ten wpis poświęcam tylko wiośnie, wodzie i krzakom.

Jeśli idzie o krzaki, to w Dolinie Dłubni rosną głównie wierzby, które fotografujemy przez sentyment. To co roku przypomina mi historię, którą usłyszałem ale nie jestem pewien, czy wydarzyła się naprawdę. Otóż w dawnych czasach, kiedy konkursów fotograficznych było mniej a nagrody na nich zdobyte znaczyły więcej, do jury często zapraszano  Edwarda Hartwiga, który słynął między innymi z poetyckich fotografii z wierzbą. Co sprytniejsi a mniej pewni swej sztuki konkursowicze na wieść o nim wysyłali fotografie z wierzbą licząc na to, że Mistrz okaże się fanatykiem tego tematu i zlekceważy wszystko inne. Ponoć po kolejnym konkursie pełnym mniej lub bardziej udanych wierzb widziano go jak mamrotał pod nosem: „Po co ja wydałem ten album?”

Ta historia przypomina mi się ile razy biorę wierzbę na celownik i skutecznie leczy mnie z ambicji – bo nawet, jeśli zrobię cud-wierzbę, to kto uzna, że nie zrzynałem z Hartwiga?

W każdym zdjęcia robiliśmy na zupełnym luzie i bez specjalnych ambicji. Po prostu spacer…

Aż nagle zobaczyliśmy pierwszego w tym roku bociana. Jakiś taki dziwny był… ale na powiększeniu wyszło, że miał w dziobie coś dla fotografa.



Kategorie
Fotografia

Woda w Dolinie Dłubni

Ostatnio rzadziej wybieramy się do Doliny Dłubni.
Ale skoro już się wybraliśmy, to wziąłem aparat. Jak zwykle – pod dostatkiem wody i drzew.

Kategorie
Fotografia

Jezioro Choczewskie

Za radą bardzo sympatycznej pani ceramiczki z Choczewa zawędrowaliśmy nad Jezioro Choczewskie – małe, ukryte w lesie i bardzo ciche… pomijając pewną niemiecką rodzinę, która pluskała się z zaangażowaniem i hałasem wystarczającym dla całej kolonii letniej. Ale dość szybko sobie poszli.

Las właściwie dotyka wody, do tego brzegi są piaszczyste i płytkie. Nana uznała to jezioro za całkiem odpowiednie, bo nasza psina, jak wiadomo, ceni sobie wodę, która moczy brzuszek ale nie zakrywa plecków. Poza tym było to jezioro zamieszkane przez wyjątkowo towarzyskie i inteligentne ryby. Towarzyskie, bo pływały przy kąpieliskach i pomostach wędkarskich, inteligentne – ponieważ mimo wszelkiej reklamy nie dały się wędkarzom złapać na haczyk.

Lasek wokół wprawdzie wyglądał dosyć mrocznie ale są takie dni, kiedy ten rodzaj mroku całkiem, całkiem mi odpowiada.

Kategorie
Fotografia

Slajdy znalezione w szafie cz.5 Dolina Prądnika

Jeszcze jedna garstka nostalgicznych fotek – z Doliny Prądnika tym razem. Światło było trochę nienajlepsze, zwłaszcza dla fotografii analogowej a trzymanie niewywołanej rolki zdjęć przez 11 lat nie pomogło kolorom… Może powinienem zrobić z nich czarno-białe? A może po prostu iść tam jeszcze raz z cyfrówką?

Kategorie
Fotografia Zwierzaki

Wpływ bobra na fotografię

Bóbr, jak wiadomo, jest zwierzęciem pływającym. To oznacza, że wciąż pływa, wypływa skądś… A, żeby wypłynąć – musi wpływać. To nie może zostać bez skutków czyli tzw. wpływu i daje się zauważyć, że bóbr wpływa też na fotografię. Na moją bóbr wpływa bardzo mocno a to nie byle co, bo taki dobrze wypasiony zwierzak waży 20 kg, więc zdjęcie pod wpływem bobra nabiera ciężaru gatunkowego. Zapraszam na małą porcję fotografii pod wpływem bobra czyli architektury krajobrazu według gryzoni. Temat wiodący: woda, drewno, drzewa.

 

Kategorie
Fotografia

Przedwiośnie fotograficzne czyli co robić, kiedy nie ma co robić?

Pies dość skutecznie wyznacza mój krąg zainteresowań fotograficznych – raczej nie zrobię psychologicznego portretu tam,
gdzie Nanusia lubi łazić i taplać się w błocie. Muszę brać to, co dają czyli zainteresować się wyciskaniem czegoś z tematów, z których już raz wszystko wycisnąłem.
Czasami nie ma wyjścia i łapię w szkiełko rzeczy, które mi się nie podobają, jak na przykład budowę osiedla na terenie podmokłych łąk. Cóż – „Ufajcie memu szkiełku i oku, nic tu nie widzę dookoła” – tyle, że oko i szkiełko jest właśnie po to, aby coś zobaczyć.

Pogodę też mam taką, jaka się trafi. Dzisiaj wiało. Chmury zasuwały po niebie na zmianę ze słoneczkiem, deszcz padał i przestawał, zanim włączyłem wycieraczki w samochodzie albo zanim włożyłem czapkę… a światło do zdjęć było dosyć efektowne. Co niniejszym wykorzystałem, chociaż wolę w takich warunkach fotografować port rybacki w Jastarni.  Ale jak jest dobre światło to i dźwig na niechcianej budowie dobrze wygląda. 

 

Nana uważa, ze taka pogoda jest super, bo pies nie musi ruszać łapami, żeby czuć pęd powietrza na nosie.

Poza tym okazało się, że nad Sudołem gospodaruje kolejna bobrowa rodzinka. Powstały nowe tamy, podniósł się poziom strumieni i przybyło kolorowych kaczek na rozlewiskach.

Spotkałem też panią, która twierdzi, że bobry to szkodniki. Nie przekonał jej argument, że regulują poziom wód w okolicy, a tworząc mokradła mają znaczący wpływ na lokalny klimat – pani zakrzyczała mnie, twierdząc, że ona się zna, bo jest w podstawówce nauczycielką przyrody. Niech wszyscy święci mają w opiece jej uczniów – niezłego bełta w głowach zrobi im ktoś, kto idąc po ostoi zwierząt wodnych widzi tam tylko brudne błoto.

Ale jest nadzieja – otóż pani powiedziała też, że bobry są szkodnikami, bo rolnicy tak mówią. Jako wnuk iluś-tam pokoleń rolników wiem, że szanujący się gospodarz uważa za szkodnika wszystko, co wlezie na jego pole i nie należy do niego – zatem może i ta pani nauczycielka (która spacerowała po czyjejś łące) zostanie zaliczona do grona szkodników wraz z bobrami, pogoniona przy użyciu wideł i znajdzie schronienie w bobrowym żeremiu. Trzeba mieć nadzieję. 

Póki co kusi mnie okropnie wycieczka po strumieniu.
Prawdę mówiąc zaliczyłem coś w tym rodzaju – grunt był tak miękki, że osiadł pod moim cielskiem na przeprawie i utknąłem po kolana. Przez chwilę poczułem się jak Bear Grylls…

ps. Dzisiaj wciąż odbieram komunikaty w stylu: „w miejscowości X piździ jak w kieleckim”. Jako gość wychowany na Kielecczyźnie czuję się w obowiązku wyjaśnić: takie stwierdzenia są wytworem ignorancji. Tamże nie piździ bardziej niż w innych rejonach Polski, zaś użytkownicy tej magicznej formuły nie wiedzą, iż  przysłowie brzmi: „piździ jak w kieleckim dworcu”. Wzięło się to stąd, że dosyć ruchliwy kielecki dworzec miał maleńki po-carski budynek z mikropoczekalnią, a do tego od zachodu dochodziło się do niego nad torami bardzo wysoką kładką o długości około stu metrów. Ten, kto wykonał taki spacerek w wietrzny dzień miał powody do narzekania a poczekalnia dworcowa nie poprawiała humoru. W latach 60-tych XX wieku stary dworzec zastąpiono dużym modernistycznym budynkiem z podziemnymi przejściami zaś pod koniec lat 70-tych zburzono kładkę. Obecnie w Kieleckiem już nie piździ – przeniosło się na parking nad Dworcem Kraków Główny Osobowy.