Kategorie
Historia i kultura

Moje filmy i Kinoszkoła

Epidemia zabiła wiele fajnych przedsiębiorstw, wielu innym porządnie zaszkodziła… między innymi zadała potężny cios Kinoszkole.  Mam nadzieję, że firma przetrwa, chociaż kto wie, w jakiej formie i co z nią będzie dalej? W każdym razie w sierpniu tego roku w ramach programu ” Kultura w sieci ” nasz zespół kinoszkołowy zrealizował kilkadziesiąt filmów edukacyjnych. Miałem w tym swój udział – zrobiłem dwa.

Wszystkie one miały podobny format – 30 minut w całości,  podobna szata graficzna. Wszystkie są wpisane w zagadnienia związane z programami szkolnymi.

Pierwszy z moich dwóch to Kinoszkoła „Samotność, heroizm, wyzwanie: współczesna wizja antycznych wzorów męstwa” czyli co łączy Ernesta Hemingwaya z Homerem?

To próba pokazania kilku istotnych rzeczy w naszej kulturze: tego co nie zmieniło się od czasów Homera, tego co się zmieniło radykalnie, a przede wszystkim tego, co łączy nas z czasami  Achillesa, Odyseusza, Hektora… jak mało się zmieniliśmy jako ludzie, jak bardzo zmienił się nasz świat. Ten film przeskakuje od epoki rydwanów i mieczy z brązu  do czasów karabinu maszynowego tłumacząc po drodze  przepaści między epokami… ale i szczególne pomosty łączące przeszłość i teraźniejszość albowiem odwaga, odpowiedzialność i męstwo wciąż pozostały takie same: zarówno dla Homera jak i Ernesta Hemingwaya.

Drugi film stanowi wstęp do tej części Historii, bez której trudno orientować się europejskiej tradycji w ogóle, a która bardzo często ucieka nam z pamięci: Kinoszkoła „Mitologia grecka: ponad czasem i kulturą”  – rzecz o greckiej kulturze, mitologii, teatrze czyli: jak ludzie z epoki brązu budowali naszą współczesność?

Odnotowuję to specjalnie uroczystym wpisem na blogu, ponieważ uświadomiłem sobie, że przez całe zamieszanie związane z epidemią robiłem mnóstwo rzeczy ale słabo nadawały się one do opisania na blogu i raczej nie zostawiają jakiegoś sensownego śladu. No chyba, że wreszcie zdołam dokończyć powieść, którą też pisałem w międzyczasie…

Kategorie
Historia i kultura Ilustracja

Malowanie czołgów

 Miniony okres obfitował w rozmaite wrażenia i wydarzenia, jedne ważne inne – mniej, jedne się zapowiadały źle a wyszły dobrze, inne zapowiadały się dobrze a wyszły tak, jak chciały… Wśród tego całego bałaganu zdarzyło mi się między innymi namalować kilka sylwetek czołgów do popularnego czasopisma.
Czołgi te miały to do siebie, że krążyły o nich rozmaite legendy, jak zawsze, kiedy dziennikarz czuje potrzebę pisania za pieniądze a nie ma nic do powiedzenia. Szukając materiałów do zweryfikowania rysunków trafiłem między innymi na artykuł pt. „Czołg który przeraził Niemców”.

Dziennikarz piszący takie bzdury zapewne nie używał mózgu, bo o przebiegu kampanii francuskiej 1940 wie każdy, kto interesuje się czołgami.

No i faktycznie, Niemcy przerażeni tym czołgiem tak uciekali, że zatrzymali się nad Kanałem La Manche i w Paryżu przyjmując kapitulację Francji. Gdyby Francuzi spodziewali się takiego efektu, zapewne nie straszyliby Wehrmachtu aż tak mocno. Czołgi zdobyte przez przerażonych Niemców resztę wojny spędziły pomalowane w czarne krzyże – to pewnie taki egzorcyzm, żeby strach się nie powtarzał. A o francuskich czołgistach pozostały (krzywdzące) opowieści, że montowali w pojazdach skrzynie biegów z czterema wstecznymi i jednym do przodu. Pewnie, żeby gonić Niemców.

Głupota tych żartów dorównuje głupocie wspomnianego tytułu.

Ciekawe, jak daleko uciekałby dziennikarz, gdyby skonfrontowano go z ludźmi, którym przykleja łatkę? Ani Francuzi ani Niemcy nie wykazywali jakiejś nadmiernej skłonności do uciekania. Francuzi w 1940 byli w ogóle nieprzygotowani do nowoczesnej wojny, zaraz na wstępie przegrali kilka ważnych bitew i potem aż do końca próbowali zorganizować jakąś sensowną obronę, na którą brakło im czasu – co zostało w pamięci potomnych jako gigantyczny odwrót i wielka kompromitacja. Niemniej nie da się ukryć, że przegrali z przeciwnikiem mniej licznym, gorzej uzbrojonym i słabszym, za to o niebo lepiej zorganizowanym i dowodzonym, co tylko dowodzi, jak ważny jest porządek przy robocie. Ponadto Niemcy wiedzieli, co chcą osiągnąć przy pomocy wojny a Francuzi generalnie nie widzieli sensu walki.

Oczywiście my, pokolenie oglądające „Czterech pancernych i psa” zazwyczaj wyobrażamy sobie, że każdy niemiecki czołg to Tygrys… co jest „lekkim” (ledwie 700-procentowym) przekłamaniem, nawet na froncie wschodnim.

Prawda czołgowa była trochę inna – niemiecki sprzęt początków wojny był naprawdę słaby. Największą wartość bojową miały wówczas w niemieckich wojskach pancernych czołgi… czeskie.  Jednak nawet i one miały pancerz słabszy niż ich francuskie odpowiedniki.

W czasie kampanii francuskiej 1940 jedno z niemieckich działek przeciwpancernych dostało nazwę kołatki. Dlaczego? Bo kiedy strzelano z niego do takiego czołgu jak powyżej, załoga w środku słyszała pukanie w pancerz i obracała swoje własne, dwukrotnie mocniejsze działo w kierunku, z którego pukano… ze skutkiem przykrym dla pukających. Po tym doświadczeniu Wehrmacht szybko zmienił typ broni ppanc.
Swoją drogą uwielbiam patrzeć na formy broni pancernej. Jak się porówna współczesny sprzęt z tym dawnym – niesamowite są zmiany i meandry, jakie wojskowa wyobraźnia wykręcała w XX wieku.

Kategorie
Parada Opornych i inne komiksy Wierszyki i Owsiki

Posraniec i pomazaniec

Pomazaniec z posrańcem wiedli spór dostojnie
Który z nich jest ważniejszą osobą na wojnie

„Jam jest głową a wojsko – mą pancerną pięścią”
„A ja wojsk tych jestem najliczniejszą częścią”

Przyszła wojna i każdy swą wartość pokazał:
Pomazaniec się posrał. Posraniec pomazał.

Kategorie
Historia i kultura

Star Wars i technika wojskowa lat 80-tych XX wieku

Ludzki umysł działa zabawnie – możemy mieć w głowie całą masę faktów ale żeby od razu je kojarzyć i zinterpretować?
Od dziecka interesowałem się samolotami a pierwszy obejrzany przeze mnie film z uniwersum Gwiezdnych Wojen bardzo mocno wpłynął na moją wyobraźnię. Mimo to przez długie lata nie zastanawiałem się nad oczywistym pytaniem: jak się miała technika pokazana w „Star Wars” do techniki latającej w tym czasie nad naszymi głowami?
Porównajmy.
Oto SR-71 – samolot szpiegowski zaprojektowany na przełomie lat 50-tych i 60-tych XX wieku, który do służby wszedł w 1964 roku.

A oto znany wszystkim X-Wing czyli koncept z 1977 roku.

Oczywiście możemy powiedzieć, że opływowość kształtów to kwestia stylu…
zatem porównajmy SR-71  z pokazanym pod nim pojazdem z drugiej serii Star Wars, konceptem Douga Chianga.

Dla mnie koncepcja Chianga wydaje się raczej nieco wtórną wariancją na temat starego ale szybkiego samolotu szpiegowskiego…

Skoro jednak mówimy o kształtach kanciastych – porównajmy sobie coś kanciastego:

Po prawej Snowspeeder z roku 1982 – po lewej i niżej Have Blue – demonstrator technologii stealth latający już w roku 1977.

Have Blue doczekał się potomka – F-117 pierwszy lot wykonał wtedy, gdy kończono prace nad „Imperium Strikes Back” a gotowość operacyjną w jednostkach bojowych osiągnął w 1983 – gdy film wchodził na ekrany w krajach demoludowych… Potem było kilka wojen, w których F-117 już bombardował a my wciąż myśleliśmy, że Snowspeeder to Science-fiction.

Warto też porównać na filmie manewrowość X-Winga czy Snowspeedera ze Spitfire’m z II wojny światowej.
Warto dodać, że efektownie rozkładane skrzydła X-Wingów w momencie wejścia filmu do kin porzucono dla bardziej perspektywicznych rozwiązań: F-16 czy Mig-29 z końca lat 70-tych już ich nie mają.
O zastosowaniu laserów w walce lepiej nie mówić – już w początku lat 70-tych armie zdawały sobie sprawę, że laser jako broń nie przebije się łatwo przez dym czy lusterko w przeciwieństwie do kuli karabinowej a do tego jeszcze zdradzi pozycję strzelca. Dlatego też zamiast efektownie błyskać z działek stosowano lasery raczej do namierzania celu niszczonego następnie konwencjonalną bombą.
Co ciekawe w krajach Układu Warszawskiego na kilka lat przez filmem Lucasa pojawiły się myśliwce bombardujące Suchoj Su-22 z takim uzbrojeniem – zatem Luke Skywalker dysponował sprzętem gorszym niż piloci PRL! Pewnie dlatego swoją torpedę ładował w cel „na czuja” używając mistycznej Mocy…

Co więcej można powiedzieć?
W sumie Gwiezdne Wojny reprezentują raczej technikę wychodzącą z użycia w 1978 roku a nie najnowszą czy przyszłościową.
Dlaczego zatem robiły tak oszałamiające wrażenie?
Cóż, to chyba na tym polega magia Gwiezdnych Wojen…