Od pewnego czasu krążą mi nad głową żyrafy. Oznacza to konieczność albo konieczność ograniczenia lotów w tym rejonie, albo zainwestowania w obronę przeciwlotniczą ewentualnie udania się do psychiatry.
Jest też inne rozwiązanie, bardziej pragmatyczne: trzeba wziąć pędzelek i malować.
A że malowania to sprawa skomplikowana, postanowiłem sprawdzić, na ile farba arylowa na sklejce nadaje się do utrwalenia Mistyki Żyrafy.
Sęk w tym, że po namalowaniu okazało się, że trzeba to jeszcze sfotografować, pokazać i wykonać całą resztę skomplikowanych czynności, a błękity i ultramaryny mają to do siebie, że bardzo różnie wyglądają przy zmianach oświetlenia…
Kiedy skończyłem z pędzelkiem, zaczęła się zabawa z aparatem.
Może powinienem założyć sobie konto na Etsy, żeby się uwolnić od żyrafy…