Kaczeńce w Dolinie Dłubni

  • 2017-05-09 134 s
  • 2017-05-09 055 s
  • 2017-05-09 057 s
  • 2017-05-09 060 s
  • 2017-05-09 046 s
  • 2017-05-09 049 s
  • 2017-05-09 050 s
  • 2017-05-09 051 s
  • 2017-05-09 052 s
  • 2017-05-09 053 s
  • 2017-05-09 071 s
  • 2017-05-09 068 s
  • 2017-05-09 090 s
  • 2017-05-09 082 s
  • 2017-05-09 084 s
  • 2017-05-09 087 s
  • 2017-05-09 143 s
  • 2017-05-09 097 s
  • 2017-05-09 102 s
  • 2017-05-09 108 s
  • 2017-05-09 109 s
  • 2017-05-09 112 s
  • 2017-05-09 114 s
  • 2017-05-09 115 s
  • 2017-05-09 118 s
  • 2017-05-09 119 s
  • 2017-05-09 125 s

Co roku o tej porze wybieramy się do Doliny Dłubni obejrzeć kaczeńce. To taka nasza rodzinna wersja hanami  czyli japońskiego święta kwitnącej wiśni. Kłopot w tym, że kwitną krótko i nie zawsze przychodzimy we właściwym momencie. Niemniej co jakiś czas się udaje – na znak sukcesu wiosny robię wtedy bociana w rozlewisku. Mam wielki sentyment do kaczeńców od czasów, gdy podczas wakacji w Annopolu jeździłem z dziadkiem na wiślane starorzecza. Od późnej wiosny do wczesnego lata były pokryte wodnymi kwiatami. Być może w tym roku uda mi się tam przyjechać we właściwej chwili… a na razie zapraszam do oglądania kwiatów… oraz drzew, rysunków wykreślonych pod korą przez robaczki i innych.

  

Może Ci się również spodoba

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.