Kategorie
Fotografia

Sztuka tropienia czegoś

Ostatnio lało, więc postanowiłem powspominać odległe czasy, czyli ostatni spacer z Naną.

Lód i słońce dają sporo okazji do zabawy, zwłaszcza za miastem. Na dobrą sprawę zwykłe ustawienie się pod światło daje nam połowę szans na ciekawe zdjęcie (dla niewtajemniczonych: połowa szans oznacza WYJDZIE ALBO NIE WYJDZIE).

Oczywiście dobrze jest mieć jakiś egzotyczny temat. Ideałem byłoby złapanie Aliena na łysym niedźwiedziu pożerającego jakąś celebrytkę, ale trudno wychodzić na spacer z psem tylko dla takich spotkań.

Pozostają nam rzeczy zwykłe:  strumyk, trzciny, drzewa i inne śmieci. Kupa śmieci lub drewna po bliższym zbadaniu może się okazać żeremiem bobrowym ale to też nie jest zbyt częste zjawisko – mimo wszystko na spacerze łatwiej trafić na  żeremie czy tamę niż Kim Kardashian.

O ile zaprzyjaźniony strumyk ma brzegi zryte jak mózg polityka a jego nurt od czasu do czasu przegradza sterta obgryzionego drewna to mam szansę na znalezienie śladów bobra.

Jak się do tego zabrać?
Przedstawiam plan postępowania sprawdzony w praktyce:

Po pierwsze włazimy na lód i idziemy środkiem obserwując brzegi.
Po drugie – ignorujemy trzaski i chrupnięcia pod nogami. Możemy tupać, jeśli mamy ochotę.
Po trzecie – wpadamy do wody akurat na środku strumienia, tam, gdzie woda spiętrzona przez bobry jest głęboka. Jeśli nasza twarz znajdzie się pod wodą – to właśnie wtedy jest czas na obserwację bobrów w naturalnym środowisku.

Po czwarte – wyłazimy na brzeg chlapiąc rozpaczliwie na wszystkie strony. Nie należy się poddawać – za piątym albo szóstym razem na pewno się uda a długie przebywanie w lodowatej wodzie może być nie zdrowe. Kto nie wierzy, niech zapyta pasażerów Titanica.
Po piąte – gnamy biegiem do domu lub samochodu (na jedno wychodzi, bo samochód służy do szybkiego powrotu do domu).

Po szóste
– klniemy na czym świat stoi (pomocny będzie tu słownik wulgaryzmów, który każdy Polak powinien mieć pod ręką)
Po siódme – w domu przebieramy się w suche rzeczy i pijemy gorącą herbatę, rum, coś z większą ilością procentów (nie będę nic proponował, bo nie płacą mi za product placement). Czy wypijemy kolejno czy na raz – to bez znaczenia, byle rozgrzewało.

Po ósme – stanowczo porzucamy myśl o fotografowaniu dzikiej przyrody, a jeśli wciąż o tym marzymy – skupmy się lepiej na śledzeniu dzikich płyt chodnikowych pod naszym blokiem oraz kaczek dziennikarskich.

Kategorie
Fotografia

Zimowo – chwilowo…

Różne znaki na niebie i ziemi wskazują, że mroźna zima się kończy i nadchodzi czas katarów, pociągania nosem i innych miejskich przyjemności. Jeszcze dzisiaj mogłem przejść po lodzie na Sudole i ustawić się do zdjęcia, ale jutro?

Na razie dla miłośników zamrożonej wody garstka jeszcze zimnych zdjęć.

Bobry wciąż pracują nad krajobrazem, żeremie powoli ale ciągle rośnie. Ostatnio boberkom ktoś zrobił kawał – dla ratowania boiska wstawili w tamy upust regulujący poziom wody. Cóż, boisko Tonianki może przestanie wyglądać jak basen ale szczerze wątpię, czy będzie się nadawało do gry. 

Poza tym ostatnie mrozy zrobiły coś fajnego ze starą trawą – mianowicie przerobiły ją na wzorek.

Zrobiło się szarawo i monochromatycznie. No i bardzo dobrze.

 

Kategorie
Fotografia

Trzy razy to samo

 

Walczę z mechanizmami WordPressa i swoją niekompetencją, a do wypróbowania mechanizmu strony potrzebuję napisać coś… cokolwiek… nie musi być z sensem, byle było.
Z drugiej strony – tyle jest w sieci tekstów bez sensu, że szkoda czasu na ich rozmnażanie.
I skoro tak sobie myślałem o czasie to przypomniał mi się dzisiejszy spacer z psem i zdjęcie tego samego drzewka, które fotografuję od kilku lat.
Spacery z Nanusią mają swoje prawa, jednym z nich jest to, że łazi się tam, gdzie jest coś ciekawego dla psa, żeby się wybiegał, a fotograf musi zadowolić się psimi wyborami. A zatem: trzy razy to samo, z różnych pór roku i dnia, robionych bez oglądania poprzednich fotek i bez wybierania tego samego miejsca. Po prostu za każdym razem wybierałem najlepszą kompozycję do obrazka… i po fakcie okazywało się, że prawie co do metra stawałem w tym samym punkcie, najwyżej zmieniałem ogniskową obiektywu.