Przeglądając fotki znalazłem to – czyli wspomnienie z wycieczki do Szydłowa. Pogoda dopisała, kolory nieba dopisały, do tego trafiliśmy na dzień po zamknięciu pleneru rzeźbiarskiego – nie dość, że rzeźby się świeciły to jeszcze wióry leżały na ziemi. Bywało dosyć magicznie.
1 odpowiedź na “Szydłów – spacer od bram miasta do wieczora”
Magia w czystej formie – szczególnie te czarno-białe…