Dopadła mnie na skrzyżowaniu dróg infekcja i rozkosznie spędzam sobie dni na błogim kaszlu i delektowaniu się cherlaniem wyczynowym, ale ile można?
Nie starcza mi wprawdzie możliwości na większy format no i branie farbek do łoża boleści nie jest czynem akceptowalnym w małżeństwie ale wpadła mi w rękę tekturka 20 cm x 8 cm.
Zacząłem się zastanawiać nad przeznaczeniem tej tekturki.
Padło na dziwny zamek – tym razem postanowiłem zrobić tylko malutkie ćwiczenie.
Jak wiadomo szanujący się Gargamel mieszka i eksperymentuje w zamku albo przynajmniej wieży.
Taka wieża wskutek dziejących się w jej wnętrzu magiczności nasiąka magią i nabiera pewnych cech właściciela, zwłaszcza, gdy udziela schronienia kolejnym pokoleniom Gargamelów. Aż w końcu przychodzi ta chwila, gdy wieża otwarcie przyznaje się do posiadania własnych zainteresowań i wbrew właścicielowi obijającemu się w pokoju na ostatnim piętrze zaczyna się rozglądać po świecie z życzliwym zaciekawieniem.
Postanowiłem poszkicować sobie tę chwilę.