Od razu wyjaśniam: jestem śpiochem a niniejsze zdjęcia powstały tylko dlatego, że raz w roku wstaję przed świtem, żeby jechać gdzieś, gdzie mam płonną nadzieję się wyspać. Cóż… znowu nie wyszło. Ale widoki po drodze trochę mi osłodziły ten trud.
W celu skutecznego samooszukiwania obiecałem sobie, że w nadchodzącym sezonie kiedyś jeszcze zapoluję na poranne widoki.
O, święta naiwności…