Na górce siedział smok przy smoku
I liczył pory roku…
Zima za ogon trzyma
Przedwiośnie wygląda żałośnie
Wiosna się głupio rymuje.
Lato się kończy za szybko…
z jesieni pożytku ni ma
bo po niej przychodzi zima…
Smoki się drapią po głowach
i liczą pory od nowa:
Zima jest całkiem znośna
jeśli po niej nastąpi wiosna!
Wiosna za to
łatwo przechodzi w lato.
Lato ma to
do siebie,
że z przemijaniem
się dość grzebie
I miło pomyśleć, że się
łatwo rozciąga na wrzesień.
A wrzesień – niby to już jesień…
Złota czy deszczowa
wdzięków swoich nie chowa,
przeciwnie – pod oczy pcha je
i nacieszyć się daje
smoczym dzieciom, gdy zbierają kasztany
lub chlapią się w błocie, że: O, rany!
Bo jesień przed zimą jest po to,
by zabawy dostarczało nam błoto.
Z braku błota w zimie katar minie!
smok w biegu
turla się po śniegu
radośnie…
żeby zmoczyć spodnie
i zgodnie
z wyświechtanym rymem zatrzymać się w wiośnie.
I dlatego na górce siedzi smok przy smoku
i ciągle coraz lepiej liczy pory roku.