Kategorie
Bez kategorii

Dłuuuuga przerwa i nowy obraz

 Kawałek czasu nie pisałem na stronie niczego… z kilku poważnych powodów. Wakacje zajęła mi praca. Zaraz potem przydarzyła się sprytna awaria komputera ze skutkiem dla niego śmiertelnym (cześć jego pamięci, służył dzielnie i wytrwale), a że pracowałem od dwunastu lat na tym samym sprzęcie – nowa maszynka była całkowitą rewolucją. Jak to bywa z rewolucjami – większość zmian nie przypadła do smaku tym, którzy musieli ich zasmakować, czyli mnie.

Ale mniejsza z tym.

Rzecz zasługuje na wzmiankę tylko dlatego, że wymusiła szybsze przejście z komputera do pędzla… albowiem mam już dość zależności od aktualnych trendów w rzeczach, które mnie nie interesują czyli informatyce i marketingu komputerowym.

Trochę ostatnio malowałem, trochę zrobiłem zdjęć. Miałem spotkania Kinoszkoły, odgrzałem na ten cel postać Pietrka z Annopola, łucznika królewskiego (albowiem dzieciom nie uchodzi przedstawiać się jako rozbójnik). Pisałem również.

Będę próbował efekty tutaj stopniowo prezentować.

 

Kategorie
Zwierzaki

Moje wakacje – sztuka zauważania, czy to już?

Wakacje i urlopy to sprawa śmiertelnie poważna i biada temu, kto traktuje je lekko. Potrafią się zemścić okrutnie za niedocenianie… Ale aby docenić, trzeba najpierw rozpoznać.
Od wielu lat mam kłopot z rozpoznawaniem swoich wakacji, bowiem pracuję na własny rachunek w czasie całkiem nienormowanym, nienormalnym a czasami ponadnormatywnym. Dlatego fakt, że w danym dniu nic nie robię, nie oznacza wakacji, bo równie dobrze może okazać się bezrobociem. W poszukiwaniu należycie dokładnego systemu rozpoznawania sięgnąłem na półkę z literaturą historyczną. W albumie poświęconym jednemu z wileńskich fotografów działających ponad wiek temu znalazłem wskazówkę pod jednym ze zdjęć: „odświętne ubrania dzieci wskazują że to niedziela a bose nogi – że lato i wakacje”. Niedziela mnie jak raz nie interesuje… a boso łażę zazwyczaj, również przy pracy, o ile tylko nie trafi mi się sytuacja garniturowa. Nawet, jeśli jestem na bosaka i nic nie robię, to nadal nie mogę w ten sposób rozstrzygnąć, czy to wakacje czy bezrobocie. Z pomocą w takich trudnych kwestiach przychodzi mi zazwyczaj zestaw urządzeń pomiarowych przenoszonych przez Pumę i Nanę, czyli np. kotolokalizator czy O.G.O.N. Otóż, jeśli siedzę przy biurku, znoszę jajko z niecierpliwości i nic nie robię, bo na rękach leży mi Puma, to znaczy, że czas oddania pilnej pracy nadchodzi wielkimi krokami. Z kolei intensywna praca terenowa systemu O.G.O.N.

zainstalowanego na Nanie (mniej więcej z tyłu pieska) wskazuje, że znajduję się razem z nosicielką systemu w miejscu o wysokiej atrakcyjności (bo jakbym tam był bez niej, to nie widziałbym pracy urządzenia) co pozwala przypuszczać, że trwa właśnie aktywna część

wakacji.
System U.C.H.O. ustawiony w pozycji roboczej, w połączeniu z inteligentnym spojrzeniem Nanusi (wyrażającym nadzieję na małe conieco) i rytmicznym wachlowaniem urządzenia O.G.O.N. pozwala rozpoznać chwilę deseru… a jeśli takie zachowania psiwskaźników widzę na dworze, to znaczy, że jestem na pikniku. Jeżeli jednak czuję pod sobą trawę, na sobie słońce, przy sobie psie futerko a do tego nie widzę żadnego psiwskaźnika – to znaczy, że razem z Nanusią znajduję się w pozycji LB czyli leżę bykiem, co oznacza najwyższą formę wakacji z zamkniętymi oczami… czego sobie i Wam życzę.