Kruk do kruka:
– Panie kruku, czemu stuka pan na buku?
Odpowiedział na to kruk:
– To, kolego, dąb. Nie buk.
Kruk odzyskał język w gębie:
– Czemu stuka pan na dębie?
– Prawda pana wnet wyzwoli:
Bo nie siadłem na topoli!
Oklapł kruk. Popatrzył w koło
i się stuknął dziobem w czoło….
Zbudził w norze stuk borsuki.
Wyszły. Zobaczyły kruki.
Już rzec miały: Drogie kruki,
czas zakończyć wasze stuki!
Ale kruki chciały stukać, wiersz rozkwitał jak choroba
aż się autor w głowę puknął.
Palcem – przecież nie miał dzioba…
Aby wczuć się lepiej w nastrój tego poematu proponuję przeczytanie go z równoczesnym słuchaniem tego oto podkładu muzycznego…