Kategorie
Zwierzaki

Pisane Kotem – Techniki walki powietrznej dla kotów myśliwskich

Przez pewien czas znajdywałem Pumę śpiącą na otwartej książce o historii samolotów myśliwskich. Puma dużo śpi, książka o samolotach nie jest u mnie niczym niezwykłym, ale Puma nigdy nie śpi na książce, której ja nie próbuję czytać.
Przeprowadzone śledztwo pozwoliło mi na odkrycie następujących wydarzeń.

– Puma, ja cię kocham! – zawołała Nanusia i czym prędzej polizała kocicę dla wyrażenie swoich uczuć. Pumowa głowa obróciła się o 180 stopi pod naciskiem języka, co psina odebrała jako radosną zgodę na zabawę, więc wsadziła mokry nos w rozgrzany koci brzuch, następnie w kocią klatkę piersiową a potem pod kicię i zepchnęła ją na podłogę. Puma uciekła. Psina truchtem pognała za nią.

Wieczorem Nanusia wylazła spod kanapy i zamyśliła się głęboko… Jakieś uczucie nie dawało jej spokoju. Może to był pusty brzuszek? Zastanowiła się przez chwilę nad swoim życiem wewnętrznym i doszła do wniosku, że owszem, brzuszek jest pusty jak zawsze, ale trawi ją uczucie miłości do Pumy.
Znalazła kocicę śpiącą słodko na fotelu i wylizała od ucha do ucha a następnie od nosa do ogona i z powrotem na wszelki wypadek. Ponieważ nie zaobserwowała objawów psiego entuzjazmu u przyjaciółki – ściągnęła ją z fotela za nogę. Puma spróbowała uciec – została przyciśnięta do podłogi, złapana za futerko i dokładnie poskubana po plecach:
– Kocham cię, kocham cię, kocham cię okropnie!
Puma próbowała uciec a psina nie zamierzała jej na to pozwolić. Przejechały przez pokój i zniknęły za drzwiami. Rozległ się łomot – kocica uciekała na wieszak na ubrania i została z niego wyciągnięta dołem. Wieszak wywalił się jak długi, co przepędziło Nanusię pod kanapę.
Miłość do Pumy kwitła dwa razy dziennie, przerywana tylko na czas spaceru.
Po kolejnym napadzie uczucia Nana poszła na spacer a Puma siedziała na podłodze przed półką z książkami. Rozważała emigrację. Właściwie to już podjęła decyzję, teraz tylko myślała nad kierunkiem.
Najlepiej daleko. Gdzieś daleko, gdzie dociera tylko obsługa, życie jest błogie i spokojne, pies nie sięga, słońce grzeje futerko i ogólnie jest ciepło… Sięgnęła łapką na półkę z atlasem geograficznym. Przez chwilę kartkowała mapy. Wreszcie znalazła: łóżeczko na stole w pracowni to jest to! Okno i kaloryfer blisko, ludzie też. Ewentualnie można pójść na półkę nad książkami ale tam nikt nie głaszcze. To ostatnie zechciała sprawdzić. Przez pięć minut nikt nie przyszedł z komplementami zatem urażona zlazł na dół.

Po namyśle doszła do wniosku, że wywali książki z półki. Niech ludzie poznają Gniew Kota!
Książki, też coś. Rzuciła okiem na otwartą stronę. Kogo obchodzą jakieś literki i samoloty na zdjęciach? Komu to potrzebne, że kiedyś trzeba było wejść na ogon? I w ogóle co to za pomysł , takie włażenie? Postanowiła przeczytać więcej, w końcu to ciekawość zabiła kota… Stanęła nad obrazkiem z czasów bitwy o Anglię i przeczytała tekst obok: zająć korzystną pozycję powyżej, od strony słońca, wejść przeciwnikowi na ogon i oddać salwę z małej odległości.

Zamyśliła się przez chwilę. Przy drzwiach pisnął domofon obwieszczając powrót ludziów i psa. Przemyślała sprawę błyskawicznie. Oceniła położenie słońca. Wskoczyła na właściwe krzesło, zaczaiła się pod obrusem. Kiedy Nana wbiegła do pokoju i jej ogon przejechał tuż przed pułapką – Puma uderzyła z obu łap prosto w futro. A potem pognała za zaskoczonym psem do drugiego pokoju.
To wydarzenie zmieniło układ sił w domu i hierarchię w stadzie.

Od tamtej pory Pumcia często czyta książki o samolotach bojowych. Doszła do wniosku, że Spitfire ma w sobie coś z Kota.