Narysowałem sobie szybki szkic. Na tyle mi się spodobał, że postanowiłem go zrobić w kolorze. A teraz siedzę i bawię się w „znajdź dwadzieścia szczegółów, którymi się różnią”.
Znalazłem jeden: luuuuzik. Szybkie szkice są bardziej świeże, swobodne i dynamiczne niż rysunki już raz przemyślane, starannie zakomponowane i pracowicie zrealizowane.
W efekcie bywa, że moje szybkie szkice są znacznie lepsze niż finalne ilustracje.
Wniosek? Wniosek jak zwykle podpowiedziała mi Pumiasta włażąc na kolana: nie myśl tyle, tylko mnie drap staranniej.
Mniej myśleć o bzdurach, szybciej pracować.
A swoją drogą chodzi mi po głowie baśń pod tytułem Ulica Kota. Będzie magia dachów, przygoda, myszy i znikająca śmietanka. Oraz nieoczekiwany czarny charakter. Pod warunkiem, że świat Królewskich Psów wypuści mnie na chwilę ze swoich pancernych łap.