Kategorie
Dla dzieci Ilustracja

Kraina Zapomnianych Zabawek – może kontynuacja?

 Minęło sporo czasu od wydania Krainy Zapomnianych Zabawek, pokończyłem zaległe prace i różne tam takie… i zacząłem myśleć poważnie o pisaniu. Pierwszeństwo mają Królewskie Psy ale to akurat będzie grubsza robota, zajmie sporo czasu a w trakcie mogę zrobić coś mniejszego.

Chodzi mi po głowie opowieść w odmiennym klimacie –  w „Krainie…” nastroje były ekologiczne, krzaczaste i dżunglowe – nawet, jeśli dżungla była z plasteliny – zatem następna opowieść mogłaby pójść w stronę kosmosu i SF. Akcja, lasery, klasery i kosmiczny łowca, czyli np. Owca – terminator. Albo coś w tym rodzaju…

Zastanawiam się, czy w takich klimatach powinny pojawić się niektóre postaci z pierwszej opowieści – Myszki bez Zadyszki albo Indianin i Mustang galopujący po Mlecznej Drodze…

 


 

Kategorie
Ilustracja Parada Opornych i inne komiksy

Aforystycznie…

 

Pochwalę się. Jakiś czas temu miałem przyjemność ilustrować zbiorek aforyzmów prof. Zielińskiego wydany przez Oficynę Impuls. Jesienią ubiegłego roku ukazała się kontynuacja… 

Tyle, że wtedy ten blog był dopiero w planach, zatem nadrabiam zaległości w samochwalstwie…

 

 

Kategorie
Zwierzaki

Pisane psem – PPPOiW

Siadłem sobie wygodnie przy oknie – herbatka na kaloryferze, książka w łapie… i w tym momencie przydreptała Nana, usiadła dokładnie naprzeciwko i z podejrzaną inteligencją w spojrzeniu zaczęła się na mnie gapić. Nachalność u psa zawsze jest jakąś formą walki o władzę w domowym stadzie, dlatego na wszelki wypadek spojrzałem na nią groźnie i zapytałem surowo:
– A co pies tu robi?
Zamiast odsunąć się gdzieś dalej ze spuszczonym nosem odpowiedziała z żarem niewinności i inteligencji w orzechowych oczkach:
– Instaluję PPPOiW.
Brzęk mojej opadającej szczęki słychać było pewnie u sąsiadów.
– Co proszę?
– Psi Punkt Poboru Opłat i Wynagrodzeń.
Zabrzmiało to tak, jakby koty podsunęły Nanusi swoje własne pomysły. Co zresztą było całkiem możliwe, jako, że pod ich wpływem zaczęła różne rzeczy łapać przednią łapą zamiast zębami. 
– A za co niby te opłaty?
Najwyraźniej nie zastanawiała się zbyt długo nad tą kwestią, bo opuściła uszy i nieco straciła pewność siebie.
– Za urodę? – zaryzykowała
– Uroda nie jest na sprzedaż, więc nie należy za nią płacić. Mogłabyś zbrzydnąc od tego.
– Naprawdę? – oblizała nerwowo nos.
– Oczywiście. Kupione dziewczyny są o wiele brzydsze niż te, których nie da się kupić – wygłosiłem pouczenie ze śmiertelną powagą.
Przez chwilę ruszała uszami próbując szybko wymyślić jakiś tytuł do wypłaty.
– Za bycie pieskiem tutaj?
– Za to masz wyżywienie i dom. – zrobiłem stosownie surową minę – Chyba, że chcesz rozliczać się osobno za takie rzeczy… za ogrzewanie, wodę, udostępnienie kotów, czynsz za sześć łóżeczek w najlepszych lokalizacjach, opłaty przewodnickie za spacery poza miastem, obstawa na wypadek spotkania Wielkich Kudłatych Psów, ochrona przed widokiem konia na pastwisku… wątpię, żeby Ci się opłaciło.
– Za głaskanie?
– A czy ja cę w tej chwili głaszczę?
– No tak, ale zawsze możesz. – przybrała wybitnie głaskalniczy wygląd.
– To wtedy pogadamy. – Opanowałem chęć sięgnięcia do jej aksamitnych uszek.
– A za inteligencję?
– Rozum sam w sobie jest nagrodą a nie powodem do nagród – pożyczyłem tok rozumowania od któregoś ministra obcinającego wydatki na szkolnictwo.
Nana najwyraźniej nie spodziewała się aż tylu problemów na drodze do uzyskania nadprogramowych przysmaczków, bo przez chwilę myślała z opuszczonymi uszami.
– A jak cię poliżę?
– Nigdy nie handluj objawami uczuć. Kupowane uczucia nie są wiele warte.
– Za wierność?
– Próbujesz powiedzieć, że mogłabyś być niewierna? – zmarszczyłem groźnie brwi. Pomerdala ogonem, żeby rozwiać tak niebezpieczne podejrzenia.
– A jak zrobię „siad”? – zademonstrowała najlepsze wykonanie komendy w ciągu ostatnich dwóch lat.
– Nie prosiłem cię o to, więc siadaj sobie za darmo. – „Siad” i „waruj” zazwyczaj każemy jej robić, żeby nie dawać przysmaczków za darmo. Wszelką darmochę Nana interpretuje jako daninę dla wodza stada i zaraz potem zaczyna sprawiać kłopoty. Tym razem jej wystąpienie było zwyczajną próba wyłudzenia, gdyby się powiodło – psina uznalaby, że jest w domu szefem. A to szybko prowadzi do nieprzyjemnych starć. Nie mogłem jej ustąpić biorąc pod uwagę fakt, że to ona zaczęła całą sprawę.
– A „waruj”? – wykonała popis, który był nie tyle warowaniem, co majstersztykiem komandoskiej energii. Niemal zapadła się w parkiet.
– Patrz poprzednia odpowiedź.
– A za posłuszeństwo?
– A od kiedy samowolne instalowanie czegokolwiek jest objawem posłuszeństwa?
– A tak po prostu bez powodu? Zobacz, jaki mam pusty brzuszek!
Pogłaskałem. Brzuszek był raczej okrągly, podobnie jak reszta psiny. Skubnąlem fałdkę na boku.

– To wygląda raczej jak powód do diety niż do dokarmiania. Przy każdym spotkaniu doktor mówi, że powinnaś schudnąć o dwa kilo.
Przerażona dwiema grozami swojego życia – doktorem i dietą – zwinęła PPPOiW i pomaszerowała pod kredens, żeby mi te straszne pomysły wylecialy z głowy.

Mogłem wrócić do książki… ale zamiast tego zauważyłem jakąś dziwną akcję psio-kocią.
Na kredensie siedziała Pumiasta i przesuwała łapką kocie ciasteczko, które wyciągnęła sobie z pudełka ukradzionego i wyniesionego wcześniej z kuchni. Sądząc po ruchach skóry na psiej głowie wydawało ono jakąś niebiańską muzykę niedostępną dla ludzkich uszu. Cała Nana wyglądała jak saper patrzący na dyndającą nad nim bombę: spadnie? Nie spadnie?

Tymczasem Puma przesuwała przysmaczek tak, jakby na świecie nie istniały żadne psy a szczególnie ten konkretny, który wbijał łakomy wzrok w ruchy jej łapki.
Wreszcie ciasteczko spadło… ale nie dotknęło parkietu. Nanusia wciągnęła je w locie.
Zachęcona nieoczekiwanym sukcesem ustawiła się na spodziewanej trasie następnego ciasteczka.
Tyle, ze następne ciasteczko nie nadlatywało. Puma patrzyła z fascynacją na pudełko i ignorowała kolejno: wbity w siebie wzrok, nadzieję, wiarę oraz modlitwę o kolejne dary. Najwyraźniej dobrze się bawiła władzą, jaką zyskała nad swoim psem.
Nana nie wytrzymała napięcia.
– Zrzuć coś – pisnęła.
Puma powoli położyła łapkę na pudełku. Musiało smakowicie zaszeleścić, bo psina drgnęła.
Na następny szelest czekała jak posąg w napięciu prawie pięć minut. Pumiasta rozkoszowała się swoją potęgą.
W końcu wydłubała kolejne ciasteczko i zaczęła przesuwać je po kredensie.
Tego już było za wiele na ograniczoną psią cierpliwość.
– Puma, patrz, ja zarabiam na to ciasteczko! – powiedziała Nana i zaczęła na zmianę wykonywać „siad” i „waruj” – No! wypłacaj mi coś wreszcie!

Kategorie
Fotografia

Zimowo – chwilowo…

Różne znaki na niebie i ziemi wskazują, że mroźna zima się kończy i nadchodzi czas katarów, pociągania nosem i innych miejskich przyjemności. Jeszcze dzisiaj mogłem przejść po lodzie na Sudole i ustawić się do zdjęcia, ale jutro?

Na razie dla miłośników zamrożonej wody garstka jeszcze zimnych zdjęć.

Bobry wciąż pracują nad krajobrazem, żeremie powoli ale ciągle rośnie. Ostatnio boberkom ktoś zrobił kawał – dla ratowania boiska wstawili w tamy upust regulujący poziom wody. Cóż, boisko Tonianki może przestanie wyglądać jak basen ale szczerze wątpię, czy będzie się nadawało do gry. 

Poza tym ostatnie mrozy zrobiły coś fajnego ze starą trawą – mianowicie przerobiły ją na wzorek.

Zrobiło się szarawo i monochromatycznie. No i bardzo dobrze.

 

Kategorie
Fotografia Zwierzaki

Psie portrety – cz. 3 – czas

Czas mija a pies rośnie. Na początku jest to małe słodkie stworzenie, które wszyscy tulą i głaszczą. Potem jest to takie coś, co jeszcze nie jest małe ale duże też nie za bardzo ale na pewno inne niż wtedy, kiedy się je wzięło do domu.

A potem ni z tego ni z owego wyrasta na psa.

I to psa z pełnią psich możliwości, takich jak zdolność do biegania w kółko przez cały dzień czy zamiany w trociny wszystkiego co wlezie w zęby…

Czas jest bezlitosny, skoro zmienia szczeniaczki w dorosłe psy.

Kategorie
Fotografia

Rano – póki co – jest mrozik…

Poszliśmy z Naną szukać – ona szukała wiatru w polu a ja zdjęć.
Wiatru  nie było, zdjęcia się znalazły.

Myślałem, że po wczorajszym ociepleniu Sudół będzie płynął, ale lód miał około 6 cm grubości, więc spokojnie mogłem iść po potoczku.

W pewnym sensie było to pójście na lody – takie do sfotografowania.

 

 

 

Kategorie
Zwierzaki

Psie portrety cz.2

Pies – wbrew temu, co się na ogół myśli – jest dosyć skomplikowany.  Ma własną dynamikę, mimikę i siłę wyrazu – chociaż jak się nad tym zastanowić, to raczej dynamika ma psa, a siła wyrazu to bardziej siła przerażenia (kto choć raz wiał przed wkurzonym rottweilerem, ten wie, o czym mowa).
Złapanie wszystkich psich walorów w jednym zdjęciu jeszcze komu się nie udało, ale warto próbować. Może kiedyś. Na razie psy wyją jak popatrzą na te żałosne wysiłki.
Są psiaki, które bardzo chętnie pozują. Gama pod tym względem jest prawdziwą artystką sceniczną. Dzięki opływowym kształtom godnym najlepszych stylistów doskonale komponuje się w kadrze pionowym, poziomym, kwadratowym a jak nie nadążymy z ruchem aparatu to i w skośnym.

Do tego lubi popisywać się skokami. Większość psów skoczy sobie od czasu do czasu raz i koniec – płacz biedny fotografie, jakżeś nie czuwał w gotowości bojowej. A Gama może skakać praktycznie bez przerwy. Kadr nie wyjdzie za pierwszym razem? Nie ma sprawy, Gama poskacze jeszcze przez pół godziny, można się w tym czasie rozstawić nawet z wielką kamerą studyjną.
Własności lotne Gamy zasługują na osobny wpis… i będą go miały.

A na razie kończę to podlizywanie się – pies się zażenował czytając…

 

 

 

 

 

 

Kategorie
Parada Opornych i inne komiksy

Głupek cotygodniowy czyli Parada Opornych na stałe.

Praca nad moja stroną trwa. Ale niezależnie od pracy trzeba coś robić. Dlatego przypomnę mądrości z Parady Opornych – będą się pojawiały systematycznie.

Pozostaje pytanie: czy to ma się nazywać Parada Opornych? Głupek Cotygodniowy? Kącik Bipermana?

Kategorie
Fotografia

Trzy razy to samo

 

Walczę z mechanizmami WordPressa i swoją niekompetencją, a do wypróbowania mechanizmu strony potrzebuję napisać coś… cokolwiek… nie musi być z sensem, byle było.
Z drugiej strony – tyle jest w sieci tekstów bez sensu, że szkoda czasu na ich rozmnażanie.
I skoro tak sobie myślałem o czasie to przypomniał mi się dzisiejszy spacer z psem i zdjęcie tego samego drzewka, które fotografuję od kilku lat.
Spacery z Nanusią mają swoje prawa, jednym z nich jest to, że łazi się tam, gdzie jest coś ciekawego dla psa, żeby się wybiegał, a fotograf musi zadowolić się psimi wyborami. A zatem: trzy razy to samo, z różnych pór roku i dnia, robionych bez oglądania poprzednich fotek i bez wybierania tego samego miejsca. Po prostu za każdym razem wybierałem najlepszą kompozycję do obrazka… i po fakcie okazywało się, że prawie co do metra stawałem w tym samym punkcie, najwyżej zmieniałem ogniskową obiektywu.

Kategorie
Parada Opornych i inne komiksy

Dbajmy o rozwój…

Dbajmy o swój rozwój… nikt się nie rozwinie za nas.