Kategorie
Fotografia Zwierzaki

Psie portrety – cz. 3 – czas

Czas mija a pies rośnie. Na początku jest to małe słodkie stworzenie, które wszyscy tulą i głaszczą. Potem jest to takie coś, co jeszcze nie jest małe ale duże też nie za bardzo ale na pewno inne niż wtedy, kiedy się je wzięło do domu.

A potem ni z tego ni z owego wyrasta na psa.

I to psa z pełnią psich możliwości, takich jak zdolność do biegania w kółko przez cały dzień czy zamiany w trociny wszystkiego co wlezie w zęby…

Czas jest bezlitosny, skoro zmienia szczeniaczki w dorosłe psy.

Kategorie
Zwierzaki

Psie portrety cz.2

Pies – wbrew temu, co się na ogół myśli – jest dosyć skomplikowany.  Ma własną dynamikę, mimikę i siłę wyrazu – chociaż jak się nad tym zastanowić, to raczej dynamika ma psa, a siła wyrazu to bardziej siła przerażenia (kto choć raz wiał przed wkurzonym rottweilerem, ten wie, o czym mowa).
Złapanie wszystkich psich walorów w jednym zdjęciu jeszcze komu się nie udało, ale warto próbować. Może kiedyś. Na razie psy wyją jak popatrzą na te żałosne wysiłki.
Są psiaki, które bardzo chętnie pozują. Gama pod tym względem jest prawdziwą artystką sceniczną. Dzięki opływowym kształtom godnym najlepszych stylistów doskonale komponuje się w kadrze pionowym, poziomym, kwadratowym a jak nie nadążymy z ruchem aparatu to i w skośnym.

Do tego lubi popisywać się skokami. Większość psów skoczy sobie od czasu do czasu raz i koniec – płacz biedny fotografie, jakżeś nie czuwał w gotowości bojowej. A Gama może skakać praktycznie bez przerwy. Kadr nie wyjdzie za pierwszym razem? Nie ma sprawy, Gama poskacze jeszcze przez pół godziny, można się w tym czasie rozstawić nawet z wielką kamerą studyjną.
Własności lotne Gamy zasługują na osobny wpis… i będą go miały.

A na razie kończę to podlizywanie się – pies się zażenował czytając…

 

 

 

 

 

 

Kategorie
Zwierzaki

Psie portrety – część 1

Z powodów nanułkowych (czyli związanych z Naną) postanowiłem się szkolić w zakresie psich portretów. To sprawa o wiele trudniejsza niż w przypadku portretów ludzkich – z powodu wielkiej różnorodności psich twarzy. Zresztą nawet jedna psina może zaskoczyć ilością elementów do umieszczenia w portrecie.

Weźmy na przykład Lolę.

Właściwie jest nawet podobna do człowieka, tylko ładniejsza.  Ja w każdym razie poznałem kiedyś pewnego portiera, który wyglądał jak mniej rozumna karykatura mopsika.

Ale kiedy wydaje się, że wiemy wszystko o tej mordce – pojawia się jakaś mina i cały portret możemy robić od nowa.

Trzeba uchwycić tę zadumę nad światem, jego początkiem i końcem (oraz początkami obsikanej trawy przy płocie). Skupione spojrzenie i koncentracja jak u rycerza Jedi albo Einsteina przy odkryciu żarówki w bułce… I niestety nie załatwimy tego rysowaniem zmarszczek tak jak u człowieka bo twarz mopsika składa się w większości ze zmarszczek.

Tu trzeba solidnie popracować nad głębią spojrzenia! A kiedy wydaje nam się że wiemy już coś o głębi spojrzenia – piesek wywali jęzor i możemy się zastanawiać nad głębią mordki, w której się to zmieściło.

W dodatku zbadanie problemu dość jasno pokazuje, że w naszym wszechświecie są trzy rzeczy ciągną się w nieskończoność: czas oczekiwania na wizytę u lekarza-specjalisty z NFOZ, okres dotrzymywania obietnic i język mopsika. Kto nie wierzy, niech spróbuje polizać się po czole.

 

Coś takiego potrafią tylko niektóre pieski!

Ostatecznie możemy się wspierać atlasem psiej anatomii, odwiedzić znajomego weterynarza  wyciągnąć z niego poradę, a także  kupić lepszy obiektyw albo zapisać się na specjalistyczny kurs malowania psich portretów do renomowanego malarza. Ale zanim zdecydujemy się na wybór – psina odejdzie w siną dal baletowym kroczkiem.