Jak to zwykle bywa – Nanusia schodziła na psy na błoniach. Co jest może nieprecyzyjnym określeniem, bo ostatnio zajmuje się myszami i nornicami w norach (próbuje je namówić, żeby dały się zjeść. Nie wiadomo, dlaczego nie chcą skorzystać z jej oferty.)
W każdym razie jej relacje towarzyskie z psami stały się nieco jednostronne: pies podchodzi w lansadach i reklamuje swoje walory a Nanusia biegnie do nas i ukrywa ogonek, żeby nikt jej przypadkiem nie powąchał. Daje się też zauważyć jej wyraźny brak akceptacji dla jegopsimościów o nadmiernym temperamencie lub kudłatości.
Nanusię przeraża pies, u którego futro na głowie dorównuje rozmiarami temu na ogonie. I nie ma to najmniejszego związku z jego osobowością. Podobnie zresztą traktuje szczeniaki z temperamentem, szczeniaczki, które są kilka razy większe od niej (jak np. pewnego młodego berneńczyka) itd.
Daje się zauważyć, że z wiekiem Nana ogranicza swoje potrzeby towarzyskie.
Ale jak już się trafi facet w jej typie – robi się bardzo wylewna.
A mnie od czasu do czasu ludzie pytają, czy zdjęcia psom robię zawodowo.
Może to i dobry pomysł. Ale jak wyobrażę sobie prowadzenie jednoosobowej firmy… Nie. Nigdy więcej.
Ostatnio jednak Nana zaczyna mieć własne ciągotki w tym kierunku, o czym już wkrótce…