Kategorie
Fotografia Historia i kultura

Dolina Dłubni – gotyk Długosza

Jan Długosz zostawił w Dolinie Dłubni swój ślad w postaci zgrabnego gotyckiego kościoła.

W sumie był dosyć ciekawą postacią – dorobił się wielkiego majątku w służbie Jagiellonów, których nie cierpiał i zasypywał uwłaczającymi, starannie przemyślanymi zapisami w kronice. Pokaźną część tego majątku poświęcił na rozmaite fundacje użyteczności publicznej. Mamy po nim budynki szkolne, kościoły, domy dla nauczycieli.

Zastanawiam się co zostanie po naszych współczesnych władcach. Wycięte drzewa? Spustoszona przyroda? zapełnione złomem ruiny hipermarketów? wysypiska plastikowych śmieci? Betonowe drogi? Patrzę na stare zdjęcia Polski, potem na świat wokół i próbuję sobie wyobrazić znany mi krajobraz za czterysta lat. Mam wrażenie, że mało kto to robi. Żyjemy w królestwie gospodarki rabunkowej, w którym trwałe marnowanie zasobów jest religią rządzących.

Kategorie
Zwierzaki

Kalendarzowy pies wiosenny

 Pies to ważne narzędzie pokazujące pory roku. Porę roku możemy odczytywać zarówno z kolorów psa jak i rozmaitych elementów sygnalizacyjnych rozmieszczonych tu i ówdzie.

Co najważniejsze – korzystamy z nich całkowicie intuicyjnie i nie musimy zdobywać w tym celu specjalnych certyfikatów czy uprawnień.

Kto nie wierzy, niech sam sprawdzi: na jednym obrazku jest pies wiosenny, na drugim pies z końca wakacji. Dla tych, którzy odgadli – najserdeczniejsze Nanusiowe: Pies Ci Mordę lizał!

Kategorie
Parada Opornych i inne komiksy Wierszyki i Owsiki

Wiejskie zabawy

Na wiejskiej ulicy zebrali się tłumnie,
by się ścigać: kto dalej zajedzie na trumnie
Jedni to towarzystwo dosyć rozproszone:
ciągną razem, lecz każdy ciągnie w swoją stronę.
Drudzy zwarci podążą bezmyślnym pochodem
za wodza przewodem drepcząc kaczym chodem.
Wśród ich kłótni metoda wspólna jasno błyska:
brak im chęci do pracy – więc robią igrzyska!

 

W Polsce jest mnóstwo spraw źle działających, wymagają one szybkich działań naprawczych ze strony kompetentnych władz. Tyle, że do władzy wpychają się ludzie niekompetentni a władzę wykorzystują do ucieczki od odpowiedzialności za własne decyzje. Zamiast rozwiązać problem opieki zdrowotnej, czekania latami na rozprawy sądowe, dżungli przepisów i samowoli urzędniczej, nieopłacalności pracy, szkoły, która pozbawia dzieci szans zamiast im te szanse dawać itd… (nie skończy się wyliczanka zaniedbanych ale palących problemów, które wszystkim Polakom odbijają się czkawką) – urządza nam się za nasze podatki obchody ku czci poległych i zmarłych, które służą głownie pokazaniu, ze urzędnik państwowy to kapłan pamięci zmarłych a nie człowiek odpowiedzialny za funkcjonowanie żyjących.

Granie martwymi ludźmi po staremu ma się dobrze. Daje zyski, posady, poczucie własnej ważności. Kiedyś istniało pojęcie hieny cmentarnej – czyli gościa żerującego na zmarłych. Dzisiaj nikt tego tak nie nazywa. A szkoda.

Kategorie
Zwierzaki

Dziennik Taro – świecimy przykładem

Ciocia Puma jest bardzo elegancka i taka czarno-biała. Mówi mi, że nie mogę nikomu skakać na głowę jak worek kartofli, tylko elegancko i z wdziękiem, żeby nawet mysza zachwyciła się przed zjedzeniem. Ciekawe skąd ona tyle wie o myszach, jak w domu ich nie ma… może zaoszczędziła na specjalnym koncie w banku. W każdym razie powtarza mi, że koty mają świecić przykładem.
Dlatego wczoraj siedliśmy w przedpokoju, żeby trochę poświecić.

Kategorie
Wierszyki i Owsiki

Owsik i wonie wionące…

Owsik wystąpił publicznie
po czym śmiało stwierdził,
że on pachnie prześlicznie
a publiczność śmierdzi.

Dlaczego mnie szkalują?
– plakał pod niebiosa –
wszak sam się wącham z zachwytem
chociaż nie mam nosa…

Kategorie
Fotografia

Wiosna w Dolinie Dłubni

Postanowiłem wypróbować tzw. galerię jako post w wordpressie i przy okazji – wypróbować Wiosnę. Wiosna działa bez zarzutu! Z galerią – nie do końca załapałem o co chodzi i jak powinno to wyglądać. Trudno. Trening czyni mistrza, zatem będę eksperymentował.

  

       

 

Kategorie
Fotografia Historia i kultura

Katowice – zakamarki

Dawno temu dla żartu pisałem serię felietoników o tym, że spacerowanie boso pozwala zobaczyć więcej, bo zmusza do uważnego patrzenia pod nogi.

Pozwala również na kontrolowane włażenie w kałuże i inne letnie przyjemności ale w gruncie rzeczy chodzi o to, żeby patrzeć, gdzie się włazi, co się widzi i po co to wszystko? A dla tak szczytnego celu warto sięgnąć po rozmaite środki, takie jak włażenie w dziury, węszenie po podwórkach i plątanie się bez celu po niepoznanym mieście.

 Mam niejasne wrażenie, że nasz światek podzielony chodnikami i kolorowymi krawężnikami na regularne poletka jest znacznie bardziej chaotyczny, niż chcielibyśmy przyznać. Dawniej na podwórkach mieszkały wielopokoleniowe rodziny, które się znały i nie zmieniały adresu zbyt często. Co prawda żyli krótko – przeciętny robotnik z Kongresówki w początku XX wieku miał małe szanse na przekroczenie czterdziestki, w innych zaborach było raz lepiej raz gorzej pod tym względem, zależnie od  miejsca i środowiska… niemniej oznaczało to tyle, że dziesięć lat to był wielki kawał życia a nie czas sześciu przeprowadzek w różne dzielnice. Ciekawi mnie, czy na fotografowanych przeze mnie podwórkach ludzie się znają?

Nie zauważyłem zbyt wielu dzieci. One są, ale nie tam.

Dawniej ludzie się znali, wiedzieli wszystko o wszystkich a kumoszki potrafiły bezbłędnie określić, która pani domu często przypala zupę oraz czyj małżonek ile razy wróci ululany jak nieboskie stworzenie.

Pod wieloma względami takie życie przypominało atmosferę z wnętrza używanej skarpetki: swojsko, ciepło i znajomo, a że śmierdzi? Cóż, mieszkańcy przywykli, taka jest cena poczucia wspólnoty.

Nie tęsknię za takim stylem życia – zauważyłem jednak, że tamto poczucie swojskości w naszych czasach zastąpione zostało czymś znacznie gorszym: dla poczucia wspólnoty tzw. porządni obywatele (czyli uważani przez znajomych i siebie za dobrze zakorzenionych w grupie) wspólnie napadają na jakąś mniejszość.

Ta zbiorowa agresja zastąpiła niegdysiejsze wspólne życie – zamiast wtykania nosa w sprawy sąsiada spod dwunastki czy osiemnastki zbieramy się do kupy i wspólnie atakujemy imigrantów, ekologów i każdego, kogo uznamy za obcego.

Ludzi łączy dzisiaj nie wspólne życie i rozwiązywanie problemów tylko wspólna nienawiść do czegoś, czego nie rozumieją. I stąd też bierze się coraz powszechniejsza niechęć do nauki i rozumienia. Bo jakby zrozumieli, dlaczego ktoś nie zgadza się na wycinanie drzew bez ładu i składu – to kto by im został do nienawiści?

Kategorie
Zwierzaki

Pisane Kotem – Techniki walki powietrznej dla kotów myśliwskich

Przez pewien czas znajdywałem Pumę śpiącą na otwartej książce o historii samolotów myśliwskich. Puma dużo śpi, książka o samolotach nie jest u mnie niczym niezwykłym, ale Puma nigdy nie śpi na książce, której ja nie próbuję czytać.
Przeprowadzone śledztwo pozwoliło mi na odkrycie następujących wydarzeń.

– Puma, ja cię kocham! – zawołała Nanusia i czym prędzej polizała kocicę dla wyrażenie swoich uczuć. Pumowa głowa obróciła się o 180 stopi pod naciskiem języka, co psina odebrała jako radosną zgodę na zabawę, więc wsadziła mokry nos w rozgrzany koci brzuch, następnie w kocią klatkę piersiową a potem pod kicię i zepchnęła ją na podłogę. Puma uciekła. Psina truchtem pognała za nią.

Wieczorem Nanusia wylazła spod kanapy i zamyśliła się głęboko… Jakieś uczucie nie dawało jej spokoju. Może to był pusty brzuszek? Zastanowiła się przez chwilę nad swoim życiem wewnętrznym i doszła do wniosku, że owszem, brzuszek jest pusty jak zawsze, ale trawi ją uczucie miłości do Pumy.
Znalazła kocicę śpiącą słodko na fotelu i wylizała od ucha do ucha a następnie od nosa do ogona i z powrotem na wszelki wypadek. Ponieważ nie zaobserwowała objawów psiego entuzjazmu u przyjaciółki – ściągnęła ją z fotela za nogę. Puma spróbowała uciec – została przyciśnięta do podłogi, złapana za futerko i dokładnie poskubana po plecach:
– Kocham cię, kocham cię, kocham cię okropnie!
Puma próbowała uciec a psina nie zamierzała jej na to pozwolić. Przejechały przez pokój i zniknęły za drzwiami. Rozległ się łomot – kocica uciekała na wieszak na ubrania i została z niego wyciągnięta dołem. Wieszak wywalił się jak długi, co przepędziło Nanusię pod kanapę.
Miłość do Pumy kwitła dwa razy dziennie, przerywana tylko na czas spaceru.
Po kolejnym napadzie uczucia Nana poszła na spacer a Puma siedziała na podłodze przed półką z książkami. Rozważała emigrację. Właściwie to już podjęła decyzję, teraz tylko myślała nad kierunkiem.
Najlepiej daleko. Gdzieś daleko, gdzie dociera tylko obsługa, życie jest błogie i spokojne, pies nie sięga, słońce grzeje futerko i ogólnie jest ciepło… Sięgnęła łapką na półkę z atlasem geograficznym. Przez chwilę kartkowała mapy. Wreszcie znalazła: łóżeczko na stole w pracowni to jest to! Okno i kaloryfer blisko, ludzie też. Ewentualnie można pójść na półkę nad książkami ale tam nikt nie głaszcze. To ostatnie zechciała sprawdzić. Przez pięć minut nikt nie przyszedł z komplementami zatem urażona zlazł na dół.

Po namyśle doszła do wniosku, że wywali książki z półki. Niech ludzie poznają Gniew Kota!
Książki, też coś. Rzuciła okiem na otwartą stronę. Kogo obchodzą jakieś literki i samoloty na zdjęciach? Komu to potrzebne, że kiedyś trzeba było wejść na ogon? I w ogóle co to za pomysł , takie włażenie? Postanowiła przeczytać więcej, w końcu to ciekawość zabiła kota… Stanęła nad obrazkiem z czasów bitwy o Anglię i przeczytała tekst obok: zająć korzystną pozycję powyżej, od strony słońca, wejść przeciwnikowi na ogon i oddać salwę z małej odległości.

Zamyśliła się przez chwilę. Przy drzwiach pisnął domofon obwieszczając powrót ludziów i psa. Przemyślała sprawę błyskawicznie. Oceniła położenie słońca. Wskoczyła na właściwe krzesło, zaczaiła się pod obrusem. Kiedy Nana wbiegła do pokoju i jej ogon przejechał tuż przed pułapką – Puma uderzyła z obu łap prosto w futro. A potem pognała za zaskoczonym psem do drugiego pokoju.
To wydarzenie zmieniło układ sił w domu i hierarchię w stadzie.

Od tamtej pory Pumcia często czyta książki o samolotach bojowych. Doszła do wniosku, że Spitfire ma w sobie coś z Kota.

Kategorie
Wierszyki i Owsiki

Pars pro toto

literat w niemocy twórczej poczuł się idiotą
gdy na recepcie znalazł słowa „pars pro toto”

„Część przez całość” – przeczytał – „to są dla mnie leki?”
i z receptą posłusznie poszedł do apteki
Farmaceuta objaśnił: „Recepta jest taka:
Chcesz pisać? łap za pióro a wypuść z rąk ptaka!”