Jest coś takiego w kwietniu, że mnie napędza. To jedyna pora roku, kiedy „Wiosenna pieśń radości” wydaje mi się lepsza od mojego stałego hymnu. Pies też mi pędzi po krzakach, ciśnienie skacze i w ogóle wiosna sprzyja przestawieniu się na fotografię kolorową z czarno-białej albo monochromatycznej.
Poza tym wiosna ma szereg zalet, takich jak powszechna dostępność wody i ogólny niedorozwój wszystkiego.
Wodę wiosenną możemy znaleźć na trawie, pod trawą, w strumieniu i w spodniach, o ile zdecydujemy się przekraczać strumień. Całkiem często woda występuje na psie, pod psem i wokół psa. A pies o tej porze chętnie występuje w wodzie. Przy okazji pies roznosi elementy głupawki wiosennej, która jest chorobą pożyteczną, miłą i nie tak zaraźliwą, jakbym sobie życzył ale jednak jakoś rozpowszechnianą.
Głupiejmy na wiosnę. Nikt tego za nas nie zrobi a i nam nie zawsze będzie się chciało.